Enter your keyword

niedziela, 7 maja 2017

Inferno [recenzja]

Wyznaję taką jedną zasadę, od której nie robię wyjątków. Znając możliwości zepsucia niemal wszystkiego, starając się upchnąć na siłę kilkaset stron wartkiej i nasączonej szczegółami historii, w stu kilku minutach – nigdy(!) nie chodzę na ekranizację nim nie przeczytam książki!
ON: A ja wiele razy przed przeczytaniem książki obejrzałem film 😏
Ma to swoje plusy i minusy, jak wszystko, co nas na tym świecie otacza. Zazwyczaj jestem po prostu bogatsza o wiedzę i wypełniam tą książkową wiedzą luki w filmie. Rzadko film podoba mi się bardziej. Pamiętam jakby to było wczoraj, -gdy z bibliotecznej półki ściągnęłam swoją pierwszą książkę D. Browna „Kod Leonarda da Vinci” i wpadłam jak śliwka w kompot. Śmiało mówiłam wtedy o sobie, że jestem fanką jego twórczości, a „Anioły i Demony” to w dalszym ciągu jedna z moich ulubionych pozycji. Entuzjazm straciłam już przy „Zaginionym symbolu” oraz niedoczytanym przeze mnie „Inferno”.
ON: Zmieniając trochę temat z filmu na książki to przecież „Zaginiony Symbol” jest naprawdę całkiem niezłą książką przygodową, natomiast „Inferno” to no cóż… Doczytałem do końca, ale jako książka była słabiutka.
I tutaj szlag jasny trafił moją zasadę, która od teraz brzmieć musi prawie nigdy!… Bo mimo niedobrnięcia do końca książkowej historii, dziś słów kilka o ekranizacji „Inferno” (reż. Ron Howard/2016) obejrzanej w opcji wypożyczenia na Chili.Tv - Inferno
Robert Langdon (Tom Hanks) to ceniony znawca symboliki religijnej i profesor Harwardu. Niejednokrotnie już wcześniej pomocny przy rozwiązywaniu skomplikowanych zagadek mających swe podnóża w przeszłości.
ON: Ponadto ma w sobię tą ciekawą przypadłość, że będąc z pozoru spokojnym i przyjaznym profesorem wplątuje się w niespotykanie niebezpieczne przygody, często ryzykując życiem by rozwikłać zagadkę. Aż dziw, że Langdon nie boi się wychodzić z domu!
Budzi się w szpitalnym łóżku, z potężnym bólem głowy i sennymi, naturalistycznymi wręcz wizjami nadchodzącej apokalipsy. Co tak naprawdę się z nim dzieje? Gdzie jest? Sienna Brooks (Felicity Jones) – lekarka, uświadamia mu, że padł ofiarą napaści. Ostatnim wspomnieniem jest ławka, na której siedział w kampusie, ale zaraz zaraz... jedno spojrzenie za okno i Robert już wie, że coś tu ewidentnie jest nie tak. Co on do cholery robi we Florencji?! 
ON: Florencji, która powala swoim pięknem, zabytkami, klimatem! Jest to bez dwóch zdań największy plus filmu. Aż szkoda, że obrazków z tego pięknego miasta nie było więcej.
Nim odnajduje w umyśle odpowiedź, kobieta ubrana w strój Carabinieri wkracza na korytarz szpitala i bez ceregieli zaczyna do niego strzelać. Sienna działając nad wyraz sprawnie, zamyka w ostatniej chwili drzwi, ciągnie za sobą Langdona i chcąc nie chcąc wyrusza wraz z nim w podróż zaplanowaną przez ekscentrycznego multimilionera Zobrista, pełną zaskakujących zwrotów akcji, zagadek ściśle powiązanych z powieścią Dantego, na końcu której czeka na nich... Inferno.
W książce wymiękłam jakoś tak pomiędzy ucieczką Roberta i Sienny, a ucieczką Roberta i Sienny. Było tego dla mnie po prostu za wiele. Na szczęście nie miało to wpływu na ekranizację. Akcja goni akcję, a zawiłości zagadek postawionych przez Langdonem i jego towarzyszką przypominają mi modną ostatnią zabawę zwaną escape room.
ON: I co ciekawe, ja wcale nie widziałem tam aż tak wielu wciągających zagadek. Film jest w miarę wierną ekranizacją powieści Browna. Książka mnie nie zafascynowała, film też nie wciągnął.
Wszystkie fakty porozrzucane niczym puzzle łączą się w końcu w zaskakującą i wcale nie aż tak niemożliwą w rzeczywistości, prawdę – ktoś zastawił sidła na całą ludzkość. Fajnie pokazane zostały sceny snów głównego bohatera – wizualizacje opisów piekła stworzonego przez Dantego. Dające do myślenia i szokujące wizualnie. Niestety dialogi nie zachwycały… A sam ubóstwiany przeze mnie Tom Hanks mimo niewątpliwego kunsztu wypadł blado. Może dlatego, że był tu tylko po to aby mądrzyć się i biegać od zagadki do zagadki. Może też dlatego, że nie było zbytnio czasu na podziwianie gry aktorskiej, gdy fabuła odkrywała coraz to nowe zagadnienia, na których trzeba było skupić większą uwagę.
Inferno to idealny film dla wszystkich miłośników teorii spiskowych, a dodatkowo i dla tych, którzy lubią gdy dużo i szybko się dzieje.
ON: Owszem, plusem Inferno jest jedynie ciekawa koncepcja międzynarodowej intrygi oraz to, że jest dużo akcji i wątków. Szkoda jedynie, że w średnim wykonaniu.
Trochę w nim z dreszczowca udekorowanego ciekawostkami. Miła opcja na wieczór, choć nie wybitna.

średnia ocen 6,5
czyli... zaciekawił

film obejrzany dzięki uprzejmości Chili Cinema

18 komentarzy:

  1. Chyba jestem bliżej zdania Jego niż Jej - czytałam książkę, oglądałam film i... Nic. Żadnych emocji. To nie jest zła historia, ale nie jest też jakaś wybitna, wydaje mi się, że bohaterowie są słabo zarysowani i przez to dość trudno się do nich przywiązać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i ja, że brakuje tutaj rozbudowanych postaci...

      Ona

      Usuń
  2. Ja czasem oglądam tylko ekranizację - nie zawsze są to moje literackie klimaty i nie chce się zniechęcić do czytania. Ten film to chyba obejrzę sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcamy bo można się zafiksować na punkcie zagadek :) zapraszamy Cię pod link z posta!

      Usuń
  3. Raczej nie obejrzę. Ostatnie książki Browna mnie rozczarowują, a filmy na ich podstawie są trochę nijakie. To oczywiście moje subiektywne odczucie.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam film i uważam, że to jak dla mnie taki średniaczek - film ,,jednorazowy". Można obejrzeć jak nie ma nic innego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, średniaczek... ale i tak lepszy niż książka :)


      Ona

      Usuń
  5. A ja sie niezgadzam, ze film jest w miare wierną ekranizacją książki. Pokazuje wydarzenia do pewnwgo momentu, ale cala koncowka i glowny motyw zostal calkowicie inaczej pokazany. Ksiazka konczy sie bez happy endu.
    Poza tym zgadzam sie ze średnią oceną.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie nie chcieliśmy w tekście zbytnio spoilerować, ale w komentarzu już można - ON właśnie tak zareagował na końcówkę! jak można było ją tak bezczelnie zmienić, zupełnie coś innego... taka oto "ekranizacja".

      Usuń
    2. O właśnie - bezczelność to dobre słowo.

      Usuń
  6. Jeszcze nie oglądałam, ale planuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecamy zweryfikować naszą recenzję... ! :) opcja niewymagająca na wieczór.

      Usuń
  7. Świetnie prowadzony blog! Obserwuje. Nie oglądałam,a le może kiedyś się skuszę.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło nam, że zechciałaś zostać z nami na dłużej.

      Usuń
  8. Koniecznie dobrnij do zakończenia książkowego! Jest zupełnie inne niż w filmie, nieszablonowe. Osobiście mnie szlag trafił, że w film zakończyli tak, a nie inaczej, bo uważam, że w książce mieli naprawdę dobre zakończenie. Serio znacznie lepsze niż w filmie. O ile spodziewałam się, że film spłaszczy i ukróci wiele wątków, więc generalnie byłam zadowolona z obejrzenia, aczkolwiek tą końcówką mnie zawiedli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sama nie wiem czy jest w tym jakiś sens... Może lepiej zostać przy starym dobrym Danie Brownie... niż sobie psuć zdanie o nim jeszcze bardziej.

      Usuń
  9. Widziałam i bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za chęć pozostawienia po sobie śladu! Komentarze, recenzje, opinie, a nawet uzasadniona krytyka - motywują najskuteczniej!

Ona i On

Ukryte Piękno

Ukryte Piękno
recenzja