Enter your keyword

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą illumination. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą illumination. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 czerwca 2017

Gru, Dru i Minionki [recenzja] [audiorecenzja]

By On 13:22
Są takie filmy, które z automatu stają się kultowe i wchodzą do kanonu swojego gatunku. Nikomu z pewnością nie trzeba mówić czym są Minionki, te żółte małe rozrabiaki towarzyszą współcześnie prawie każdemu dziecku, a zdarza się, że i dorosłym. Plecaki, koszulki, zeszyty, obudowy na telefon, właściwie wszystkie możliwe gadżety czy nawet słodycze zdobione są Minionkami. Z jednej strony nie można się dziwić. Dwie pierwsze części "Despicable me" były bardzo dobrymi animacjami z mnóstwem żartów i powiewem świeżości w bajkach. Jednak na seans "Gru, Dru i Minionki" (ang. Despicable me 3 / 2017 r. / reż. Ken Daurio, Cinco Paul) nie szliśmy z wypiekami na twarzy, gdyż gdzieś z tyłu głowy siedziała poprzednia, bardzo średnia bajka o Minionkach. Weszliśmy do kina trochę spontanicznie... Nie planując nic konkretnie poszliśmy na spacer i trafiliśmy właśnie na ten seans. Pomyślałem sobie jednak "Przecież to sympatyczne, radosne stworzonka, które zawsze potrafią rozbawić! Co mogłoby pójść nie tak?"
Audiorecenzja, dla tych którzy wolą nas posłuchać 😏

Poznajemy nowego super złoczyńcę - Balthazar Bratt to była dziecięca gwiazda telewizji z lat 80. Żądny zemsty na całym świecie, za to że tak szybko go skreślono ma na celu ukraść największy diament jaki zna ludzkość. Przeszkodzić próbuje mu dzielny Gru, który od niedawna kroczy drogą prawa. Pomaga mu oczywiście jego wielka miłość Lucy.
Ona: Grucy!
Misja pary sprzymierzonej w Lidze Antyzłoczyńców nie okaże się tak łatwa na jaką początkowo wygląda. Ostateczna wpadka doprowadza do problemów w pracy, ponadto Minionki rozpoczynają strajk, a z drugiego końca świata docierają do załamanego Dru informacje na temat nieznanego dotychczas brata bliźniaka – Dru. Bajecznie bogaty Dru pragnie za wszelką cenę dorównać bratu i prosi by ten nauczył go fachu.
Bajkę widzieliśmy tydzień temu i tyle czasu zabierałem się też do recenzji. Jak ja żałuję, że ten spacer doprowadził nas akurat do tych drzwi sali kinowej nad którą wyświetlał się napis "Gru, Dru i Minionki'! Znalazłbym bez problemu tysiąc rzeczy, które lepiej byłoby zrobić w poprzednią sobotę. Wliczając w to zmywanie naczyń i sprzątanie całego mieszkania... Seans był bardzo męczący i nudy. Ta produkcja powinna być definicją "odgrzewanych kotletów", brakowało jej wszystkiego pod kątem fabularnym.

Ona: To już nie był nawet odgrzewany kotlet – tylko stara niejadalna podeszwa. Taka jest przykra prawda o nowej produkcji Illumination. Fanką Minionków jakoś nigdy nie byłam, choć faktycznie dwie pierwsze odsłony miały to coś, co sprawiło, że cała seria stała się powszechnie rozpoznawalna. Gru, Dru i... No właśnie, gdzie są tytułowe Minionki? Starczyło ich chyba tylko na kubki, opakowania z popcornem i plakaty reklamowe, gdyż w filmie Minionków praktycznie nie ma. Tak, tak – tytułowe Minionki występują może w trzech scenach i nie robią praktycznie nic prócz focha i pójścia w siną dal.
Nie było ani jednego momentu gdzie szeroko się uśmiechnąłem, a o prawdziwym zaśmianiu się mogłem jedynie pomarzyć. Dobitnym było też to, że nawet dzieci licznie przybyłe na sale wraz z rodzicami zaśmiały się może z 2-3 razy, ale tylko dlatego, że ktoś dostał w głowę lub... puścił bąka.
Ona: I było to jeszcze nim film się zaczął.
Wypuszczenie takiej bajki mając w dorobku świetnie poprzednie części to zakpienie z widza. Dostaliśmy znaną kreskę i znane postaci. Na tym trud scenarzystów się skończył. Powstała animacja bez ładu i składu, bez humoru i interesujących wątków.
Ona: Nie jesteśmy może grupą docelową w tego typu produkcjach i biorę to pod uwagę, ale nie umniejsza to mojemu rozczarowaniu. Starałam się znaleźć w tym choćby ćwiartkę wartości, ale nic! Pustka. Pierwszy raz (!!) zasnęłam w kinie. Cała fabuła tak naprawdę nie wnosi nic – Gru odnajduje brata, Dru jest irytujący, a Minionki nieobecne. Dzieci, do których film jest skierowany wyciągną na niego rodziców to jest pewne, a rodzice prócz kasy na bilety zostawią jeszcze drugie tyle na gadżety.

Czarę goryczy przelała jeszcze irytująca postać brata bliźniaka. Dru posiadał tak frustrującą wadę wymowy, że podczas wysłuchiwania jego kwestii aż mnie coś w środku bolało. Zdaję sobie sprawę, że nie byłem zbyt łagodny dla najnowszych przygód Gru i Minionków, jednak biorę także pod uwagę jak wielki spadek jakości wystąpił na przestrzeni tych kilku lat. Szkoda, że twórcy tego nie przeczytają, lecz wyrzucić z siebie muszę "Wstyd Panowie! Tak zwabić i oszukać dzieci oraz dorosłych! Wstyd!" 

średnia ocen 2,5
czyli... szkoda tracić czas

czwartek, 8 czerwca 2017

Sing [recenzja] [audiorecenzja]

By On 18:54
Szumnie zapowiadana setkami zwiastunów na kilka miesięcy przed premierą. Ogłoszona hitem nim się jeszcze pojawiła na ekranach. Tak tak Moi Mili, mowa o animacji Illumination „Sing” ( 2016/ reż. Garth Jennings). Bajce o tyle dziwnej, że za pierwszym podejściem – tym premierowo kinowym – odrzuciło nas od niej zupełnie, a z seansu wychodziliśmy zażenowani, ale o dziwo przy podejściu drugim, już w domowych pieleszach, na Chili.tv coś pękło, ułożyło się na nowo i z lekkością dobrnęliśmy do końca. No przynajmniej ja – a Ty?
ON: Wywołany do tablicy muszę stwierdzić, że faktycznie drugi seans podobał mi się dużo bardziej. Pierwsze podejście rozczarowało, drugie miało być lekkie, szybkie i przyjemne – zdało egzamin. Takie filmy chce się oglądać w weekendowe, senne poranki!
Buster Moon (Matthew McConaughey/Marcin Dorociński) to urodzony optymista. Pomimo rozpadającego się miejsca pracy, które jest jednocześnie jego własnością, pomysłem na życie i domem – nie traci nadziei na sukces. Nigdy (!) choć brakuje prądu, choć ściany pękają od pukania nieopłaconych fachowców, a bankowa windykacja dzwoni nieustająco... Sukcesem tym jest wskrzeszenie do aktywnego działania, ukochanego, w pocie czoła wykupionego mu przez ojca, starego teatru. Z pomocą podstarzałej już sekretarki Panny Crawly (Garth Jenning – reżyser!) organizują w ramach ostatniego tchnienia teatru – konkurs wokalny. Swoiste być albo nie być w wersji talent show.

Audiorecenzja dla tych, co wolą posłuchać niż przeczytać 😏



ON: Talent show, który przez nieudolność Panny Crawly ma szansę zamienić się w kopalnię wokalnych talentów. Poza właśnie Busterem i jego asystentką poznajemy losy kilku ciekawych postaci. Przybliżone są nam ich historie i drogi jakie przeszli by stanąć na deskach teatru.
Fabuła animacji nie zachwyca. Przez pierwszych kilkadziesiąt minut na ekranie niewiele się dzieje. Poznajemy i to w ślimaczym tempie wszystkich bohaterów i oglądamy Idola w wersji animowanej. Ze staraniami o pieniądze Bustera w tle.

ON: Mnie sam motyw castingu się podobał. Nawet parę razy udało mi się podczas niego uśmiechnąć. Twórcy oryginalnie dopasowali różne gatunki zwierząt pod konkretne gatunki muzyczne.
Sami bohaterowie to stereotypowi i pełni sprzeczności ludzie w wersji zwierzęcej. Do polubienia – mi osobiście do gustu najbardziej przypadł wrażliwiec Johnny, który wolał śpiewać niż kraść. No sami widzicie, bajka z wartościami dla dzieci! Ewidentnie. Ostatecznie akcja skupia uwagę dopiero na ostatnie trzydzieści-czterdzieści minut wplatając w treść morał i element wzruszenia. Cała reszta oparta na miłej dla oka – choć już aż nadto znajomej kresce i znanych motywach muzycznych.

ON: Niestety jak na film z taką promocją nie dostaliśmy nic odkrywczego. Wątki ani trochę nie pachniały świeżością, miałem wrażenie że gdzieś już wszystko widziałem. Sama historia stworzona z pomysłem, lecz nie postawiono ostatecznie kropki nad i. Nawet bohaterowie, mimo że charakterystyczni i ciekawi, to nie trafili do mojego serca tak jak to bywa z podobnymi produkcjami.

Bajka w głównej mierze skierowana do najmłodszych widzów. Ze świecą – w końcu prąd jest w teatrze Bustera Moona rzadkością – szukać tu jakichkolwiek dwuznacznych żartów, które zrozumieliby wyłącznie dorośli. Jak już wcześniej wspomniałam, seans kinowy nie zachwycił, zapewne głównie przez wysokie oczekiwania wykreowane zapowiedziami. Pozycja wpisała się za to jako idealna opcja do niedzielnego śniadania. Nic dodać nic ująć. Bardziej na seans rodzinny i z pociechami niż na wieczór we dwoje. 

średnia ocen 6,1
czyli... zaciekawił
Film obejrzany dzięki

Ukryte Piękno

Ukryte Piękno
recenzja

__

About me

Wszystkie filmy oceniamy w 5 kategoriach:

1- fabuła
2- dialogi/gra aktorska
3- fabuła/ realizacja
4- pod kątem gatunku
5- przyjemność z oglądania

w niezmiennej dziesięciostopniowej skali:

skala

opis

1

Nigdy w życiu!

2

Szkoda tracić czas...

3

W ostateczności

4

Na siłę

5

Można obejrzeć

6

Zaciekawił

7

Dobre kino

8

Prawie idealny

9

Wybitny

10

MAJSTERSZTYK!!


Odwiedziliście nas już

Zblogowani

zBLOGowani.pl