Volta [recenzja] [audiorecenzja]
By
Unknown
On
15:21
In
recenzuje ON
Ona: Powoli to nasze przeświadczenie, poparte oczywiście latami totalnych gniotów, odchodzi w zapomnienie. Takie filmy jak "Jestem zabójcą" czy "Amok" czy właśnie "Volta" przywracają mi wiarę w umiejętności reżyserskie polaków. Odpukać! Nie chciałabym zapeszać...
Film
Volta (2017 r. / reż. Juliusz Machulski) na pierwszy rzut oka jest
próbą zmiksowania obu gatunków.
Reżyser sprytnie postanowił pozbawić stronę kryminalną mroku, a wątki komediowo-romantyczne
nie należą do tych przewidywalnych i prostych. Bez wątpienia
nawiązując do tematyki filmu, Juliusz Machulski mógł przez lata
czuć się królem komedii na rodzimym podwórku. Praktycznie, co
film to sukces. Jest twórcą hitów, które bawią przez lata i
dostarczają rozrywkę podczas każdego, kolejnego seansu. Przyszedł
jednak rok 2004, Machulski wypuścił uznawany przez wielu ekspertów
za jego najlepszy film – Vinci. I faktycznie była to wyśmienita
komedia kryminalna, po której mistrz postanowił sam się zdetronizować. Przez ponad 10 (!) lat jego filmy nie zbliżyły się
nawet do poziomu do jakiego nas przyzwyczaił.
Audiorecenzja, dla tych którzy wolą nas posłuchać!
Ona: Przytaczając przykładowo pseudo horror "Kołysanka"! Porównajcie sobie taki "Ile waży koń trojański?" z kultowymi już pozycjami "Vabank" "Killer" czy "Pieniądze to nie wszystko". Ok! Przyjmuję... Wypalił się na chwilę, potknął, ale wraca na dobre tory. Może jeszcze nie te najwłaściwsze, ale zmierza tam!
Trzeba
przyznać, że znajomość Wiki (Olga Bołądź), Agi (Aleksandra
Domańska) i jej ochroniarza Jeremiego (Michał Żurawski) zawiązała
się w niecodziennych okolicznościach. Ochroniarz, a zarazem
kierowca potrąca młodą Wiki pod aresztem. Aga przerażona całym
wydarzeniem postanawia odwdzięczyć się nieznajomej proponując jej
podwózkę, "gdzie tylko zechce". Poobijana dziewczyna
zgadza się na odwiezienie do domu, a właściwie urokliwej
kamienicy na rynku w Lublinie. Kamienicy którą odziedziczyła po
pradziadku oraz która skrywa wiele sekretów, a także prawdziwych
skarbów... O tych ostatnich Jeremi informuje swojego szefa, a
zarazem partnera Agi – Brunona Voltę (Andrzej Zieliński). Bruno
to obrzydliwie bogaty, ponadprzeciętnie inteligenty, patrzący z
góry na społeczeństwo spindoctor. Przygotowuje do wyborów
prezydenckich kandydata uwielbianego przez prostych ludzi, lecz
niegrzeszącego rozumem – Kazimierza Dolnego (Jacek Braciak). Kiedy
orientuje się w możliwości zarobku postanawia za wszelką cenę
przejąć skarb od podejrzanej Wiki, jednocześnie pilnując by
sprawy kampanii wyborczej szły dobrym torem.
Najnowszy
film Juliusza Machulskiego bez dwóch zdań jest próbą powrotu do
korzeni. Miała to być komedia kryminalna z wartką akcją i
nieprzewidywalnymi zwrotami wydarzeń i można powiedzieć, że
zadanie wykonała. Jedno jest pewne seans oglądało się dobrze,
momentami zaskakiwał świetnym poczuciem humoru oraz historią,
która w sprawny sposób chciała wymanewrować widza jak najdalej od
prawdziwych intencji bohaterów.
Ona: Początek mnie nie przejął. Poza wątkiem pobocznym kampanii prezydenckiej, który zasługiwałby nawet na swój własny odrębny film. Nie wiem tylko czy społeczeństwo jest przygotowane na taki kąsliwy żart z mechanizmów i manipulacji tłumem. Oczywiście ten motyw jest do granic przerysowany, a takie teksty jak "Kazimierz Dolny piąty trzonowy" przejdą do slangu na pewien czas. Osobiście znam osoby, które będą to powtarzały za każdym razem, gdy je spotkam przez najbliższych kilka lat! :) Nie rozumiem skrajnie niski ocen Volty, ale wynikają najwyraźniej z uprzedzeń. Czytając komentarze mam wrażenie, że Ci najbardziej pyskaci krytycy obejrzeli co najwyżej zwiastun...
Zabrakło
mi w filmie odrobiny więcej, wspomnianej wcześniej akcji. Były
długie momenty przestoju, które czasami ratowały sytuacyjne żarty.
Cała fabuła była na prawdę ciekawie wymyślona. Pełno było
zagadek, niedomówień oraz co najważniejsze – starannie utkanej
intrygi!
Ona: Film wita nas sloganem "oparty na faktach" stąd motywy historyczne, których w Volcie sporo były jak dla mnie przekonujące i fascynujące. Planowałam doczytać tego, czego nie dopowiedziano, no ale...
Chyba
tylko największy smutas stwierdzi, że film go wynudził. Machulski
postanowił w subtelny sposób wyśmiać otaczającą nas
rzeczywistość, wrzucając do dialogów aluzje odnośnie życia
politycznego czy wad przeciętnych obywateli. Na osobne zdanie
zasługują aktorzy tacy jak Zieliński, Żurawski i Braciak, którzy
zadbali by wątki humorystyczne bawiły tak jak powinny, tworząc
świetny klimat.
Ona: Zieliński jak dla mnie kapitalny. Braciak też! Do teraz nie wiem czemu nie zrobili większych karier. Nie wspominając o Michale Żurawskim, który wpasował się idealnie w rolę "Dychy".
Grzechem
byłoby nie podkreślić, krótkiej, acz kapitalnej roli Cezarego
Pazury. Komedia kryminalna nie jest najłatwiejszym gatunkiem do
wyreżyserowania. Wbrew pozorom poza kilkoma genialnymi produktami
dostajemy zazwyczaj głupkowate, nic nie wnoszące produkcje, dlatego
zachęcam – doceńmy to co dostaliśmy.
Ona: Powtórzę raz jeszcze – liczę, że był to powrót na dobre tory polskiej komedii. Nie wyszłam z kina zażenowana, uśmiałam się, wkręciłam w historię. Brakowało oczywiście rozmachu typowego dla kina popularnego – zagranicznego, ale ok! Doceniam to, co dostałam.
Było
dużo sensacji, intryg, humoru. Warto obejrzeć.
średnia ocen 6,6
czyli... dobre kino!