Enter your keyword

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą superbohaterowie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą superbohaterowie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 czerwca 2017

Wonder Woman [recenzja] [audiorecenzja]

By On 18:41
Ekranizacje Uniwersum DC od zawsze kojarzyły mi się głównie z … gniotami. I nie chodzi tu tylko o fakt, że wolę wrogie uniwersum Marvela, a to z automatu robi ze mnie naturalnego wroga ich produkcji. DC poprzez takie pozycje filmowe jak Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości czy Zielona Latarnia skutecznie i stosunkowo szybko zniechęciło mnie to przedstawianych historii realizacją i koncepcją. Po co się męczyć, gdy niejako w opozycji mamy do wyboru równie ciekawy świat wykreowany przez Marvela?
ON: Jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe, że tuż za miedzą, z porównywalnym budżetem filmy tworzy taki Marvel, który robi albo hity, albo chociaż wciągające produkcje. Natomiast DC? Zawsze rozczarowuje…
Toteż gdy pojawiła się opcja przed premierowego seansu Wonder Woman (2017/ reż. Patty Jenkins) zawahałam się. Historia sama w sobie ciekawa, klimatyczna i z gatunku, w którym uwielbiam się zatracić od czasu do czasu. Mitologiczne wstawki, waleczne kobiety, rozbudowana fabuła pełna smaczków i szczególików.
ON: Zapowiadano Wonder Woman jako wielkie przełamanie wytwórni! Co ciekawe większość osób po przed premierach zachwalało najnowszy film! Przed seansem postanowiłem dać DC czystą kartę by zapisali historię od nowa.
Recenzja w wersji audio:

Realizacja? Cóż… Utwierdziły się tylko moje uprzedzenia. Nawet najlepszy scenariusz można doszczętnie spaprać, gdy brakuje pomysłu na realizację. Wonder Women ucierpiała, bo nie została wymyślona w Marvelu.
Diana (Gal Gadot) to jedyne dziecko na wyspie zamieszkałej przez Amazonki - waleczne kobiety, stworzone przez Zeusa by walczyły w obronie ludzi. Stworzona z gliny i pobudzona do życia przez Zeusa córka królowej Amazonek Hippolity (Connie Nielsen) jako jedyna na wyspie nigdy nie walczyła ani nie szkoliła się w walce. Przynajmniej oficjalnie. Nie dlatego, że nie chciała lecz dlatego, że jest to jej odgórnie zakazane.Na wyspie odciętej od świata magią Zeusa, Amazonki wiodą spokojne życie aż do dnia, gdy z nieba spada w jej pobliże niemiecki samolot. Diana ratując pilota – Steve'a Trevora (Chris Pine) nie tylko poznaje pierwszego w swym życiu mężczyznę, ale sprowadza na siebie przeznaczenie. Przeznaczenie, od którego wszystkimi swymi siłami starała się ja odciąć matka. Poza wyspą rozgrywa się największa wojna znana dotąd ludzkości. Giną niewinni ludzie. To Ares – Bóg wojny, to na pewno jego sprawka. Diana chcąc wypełnić sens istnienia amazonek, czując się jedną z nich, wyrusza wraz ze Stevem na front, by zabijając Aresa sprowadzić na świat pokój.
Niestety reżyserka Patty Jenkins zdecydowała się kontynuować marne efekty poprzednich ekranizacji komiksów DC. Prócz fabuły z potencjałem, ciekawych kostiumów i wizerunku wyspy Amazonek mamy do czynienia z absurdalnymi scenami walki, które przekreślają jakiekolwiek zadatki Wonder Women na dobry film. Już po opuszczeniu urokliwie przedstawionej wyspy skończyła się moja przyjemność z oglądania.
ON: Muszę wtrącić, że film zaczął się z przytupem! Pierwszych kilkadziesiąt minut starało się utwierdzić mnie w przekonaniu, że danie kolejnej szansy DC się opłaci. Świetnie rozpisany wątek wyspy i świata Amazonek robił wrażenie. Niestety, nie byłem świadom tego co stanie się potem…
Dopóki widziałam mityczne klimaty, dopóty koncepcja była spójna. Im dalej od raju tym scenariusz zaczynał się spłaszczać, a efekty wizualne podupadać. Ostatecznie wyszło średnie kino pełne dziwnych ujęć i zbliżeń, pozbawione jakichkolwiek godnych docenienia dialogów. Wiem wiem, to miał być film akcji i dialogi nie powinny być aż tak istotne, a jednak! W tym przypadku, by dobrze zrozumieć po co Diana rusza na front, kim jest i dlaczego jej obecność jest istotna – nie wystarczą skoki, burzenie murów i efektowne zasłanianie się tarczą przed pociskami.
ON: Niestety pomysł na fabułę skończył się twórcom na wyspie. Później bzdura goni bzdurę. Splot bezsensownych wydarzeń pcha głównych bohaterów do celu. Akcji brakuje logiki i choć pozorów realizmu.
To sama Diana, nawiązując relację z ludźmi powinna wiele wyjaśnić. Tymczasem jest wyjątkowo mroczno milcząca i jedynie macha mieczem zdobywając kolejne połacie terenów z łatwością czołgu. Jest posągowa i urocza, przyciąga wzrok nie tylko męskiej części widowni, jednocześnie nie zaskarbiając sobie za grosz przychylności u widza.
ON: Z tą surową oceną nie potrafię się zgodzić. Gadot zagrała ciekawą rolę, może faktycznie za mało było o niej samej, ale wycisnęła ze swojej postaci wszystko czego oczekiwałem. Jeśli chodzi o grę aktorską to tak słabo dobranej części męskiej jeszcze nie widziałem w tak ogromnej produkcji! Postaci takie jak Steve Trevor, Sameer oraz Charlie to wstyd przy takim budżecie i rozmachu.
Czego mi zabrakło? Efektu wow w połączeniu z efektami specjalnymi. Wszystko było proste – fabuła, realizacja, efekty, i jednocześnie tak szybko jak się zaczęło tak skończyło. Choć historia z założenia nastawiona na to, by poruszyć i pokazać okrutne realia wojny, dodatkowo z morałem, to nie zawojowała mego serca. Dla kogo? Dla niewymagającego widza, na niewymagający wieczór. We dwoje? Owszem, nie jest to film dedykowany ani jemu ani jej, spokojnie można obejrzeć

średnia ocen 4,7
czyli... można obejrzeć

sobota, 15 kwietnia 2017

Doctor Strange [recenzja]

By On 17:46
Długo zastanawiałem się nad wstępem do tego filmu. Doctor Strange (2016, reż. Scott Derricksom), bo o nim mowa swoją premierę kinową miał jesienią ubiegłego roku, jednak na potrzeby recenzji wracamy do niego po raz kolejny. Bardzo lubię filmy o superbohaterach.
Ona: Wkręciliśmy się swego czasu oboje, całkiem przez przypadek stwierdzając, że kino fantastyczne nas łączy.
Jedne bywają lepsze, inne gorsze, ale kiedy produkcja wychodzi spod szyldu Marvel'a to jesteśmy pewni, że film nie przejdzie bez echa. Oczekiwania fanów wobec produkcji z Benedictem Cumberbatch'em były ogromne. Mój zapał studziły średnie moim zdaniem zwiastuny.
Ona: Średnie? Nie mogłam się doczekać, aż Strange wejdzie do kin! Zwiastuny były puszczane stosunkowo szybko przez co miałam wrażenie, że czekam latami... Choć jak tak sobie teraz przypomnę, to faktycznie kręciłeś nosem, gdy ja podekscytowana kręciłam głową na wielkie TAK NA PEWNO IDZIEMY!
Całe szczęście, że nie zniechęciły mnie w 100% do pójścia na seans. Doctor Strange to bez wątpienia jeden z najlepszych filmów o ludziach z nadprzyrodzonymi mocami jakie oglądałem.
Tytułowy doktor Stephen Strange to być może najbardziej uzdolniony chirurg jaki żyje na ziemi. Jeśli tylko widzi cień szansy, jest w stanie złożyć najcięższe połamania i postawić na nogi pacjenta, na którym dawno postawiono krzyżyk.
Ona: Oczywiście pod warunkiem, że przypadek nie jest skrajnie kiepski i nie zaprzepaści jego a- kariery, b- autorytetu. Dupek z niego, skrajnie zadufany.
W ślad za tym idzie światowa sława, bankiety, pieniądze, szybkie samochody i poczucie o własnej nieomylności. Wydawać by się mogło, że jest na samym szczycie. Nie może więc dziwić ból jaki towarzyszy Stephen'owi, kiedy z hukiem spada ze szczytu łamiąc sobie palce i zrywając wszelkie możliwe ścięgna w dłoniach w wypadku samochodowym. Wszystko dzięki czemu był wyjątkowy, staje się bezużyteczne. Mowa o jego dłoniach, nad którymi nie potrafi od chwili wypadku zapanować. Kiedy wszystkie znane współczesnej medycynie metody wzięły w łeb,...
Ona: ... A Steven zderza się z podejściem lekarzy tak bez wyjątków praktykowanym również przez jego wersje siebie sprzed wypadku – czyli "jesteś przypadkiem nieuleczalnym, więc spadaj z mojego gabinetu"...
... a dłonie nie przestają się trząść, Strange decyduje się postawić wszystko na jedną kartę. Po zapoznaniu się z przypadkiem niejakiego Johnathana Pangborna wyrusza w podróż ostatniej szansy do Nepalu. Odnajduje tam mistyczne miejsce zwane Kamar-Taj oraz najwyższą kapłankę – Starożytną (Tilda Swinton).
Ona: Tilda ze swoją specyficzną urodą idealnie pasuje na postać z nie do końca jasną przeszłością i umiejętnościami.
Ta podróż na zawsze zmienia jego życie i to jak postrzega świat. Poznaje kres swych metafizycznych umiejętności, oraz co najważniejsze staje do walki z potężnym Dormammu i jego świtą, której przewodzi bezwzględny Kaecilius (Mads Mikkelsen). Oczywiście całe starcie wynika z tego, by siły zła nie zawładnęły naszą planetą.
W filmie "Doctor Strange" niczego tak na prawdę nie brakowało. Niemal dwie godziny seansu minęły wyjątkowo szybko. Film obfitował w wartką akcję i kapitalne efekty wizualne. Wątki były wciągające i tworzyły klimatyczną całość. Nie jest to opowieść, w której bohater zdobywa nadprzyrodzone zdolności przypadkiem, lub przez eksperymenty naukowe. Wszystko zawdzięcza sile swego umysłu.
Ona: Cały proces przemiany i nauki pokazany z humorem godnym produkcji Marvela.
Tym wątkiem producenci zachwycili mnie na do końca! To aspekt, który ciekawi mnie w realnym życiu – ograniczenia naszego mózgu, naszego postrzegania rzeczywistości - wszechświat o którym wiemy tak niewiele. Doctor Strange przekroczył granicę, do której my się nawet nie zbliżamy. Aspekt postrzegania czasu, bólu, fizyczności, a przede wszystkim odkrył jak wykorzystać swój potencjał mentalny. W sukurs przyszły mu starożytne, mistyczne księgi i wszelka wiedza jaką posiadały stare cywilizacje – te które znamy, oraz te, o których istnieniu nie mamy pojęcia, a być może istniały!
Ona: Lekkim rozczarowaniem był ten zły przed którego przyjściem świata bronią uczniowie sanktuariów Starożytnej. Choć jedna z niewielu scen z jego udziałem, była zarazem jedną z niewielu humorystycznie rozbrajających. I tekst, który wbija się w pamięć Dormamu, mam propozycję... !
Mnie – dorosłego chłopa – film przeniósł do krainy fantazji. Do świata, który fascynuje, do miejsca gdzie można znaleźć odpowiedź na wszystko, jeśli tylko potrafi się szukać.

Ona: Mnie natomiast utwierdził, w przekonaniu, że Marvel to klasa sama w sobie. Historia jest rozbudowana i spójna. Otrzymujemy odpowiedzi na wszystkie stawiane pytania, a im bliżej końca tym na jaw wychodzą kolejne smaczki, przez co całokształt jest wart poświęcenia mu czasu. Oczywiście w filmie prócz wielkich zalet – efekty specjalne, historia, osadzenie w uniwersum, smaczki w postaci nawiązań do innych produkcji studia, są również wielkie minusy. Chociażby fakt, iż film tak szybko się kończy :) Nie jest to również kino dla wszystkich – jeżeli nie tolerujesz fantasy, si-fi ani innych dziwactw na ekranie – odpuść. Dzieciaki – małe, duże i te już całkiem dorosłe, wybawią się świetnie, daje sobie rękę uciąć. Dużo się dzieje na ekranie więc skupia to naszą uwagę. Brakuje pokazanych wprost brutalnych scen, nikt nie jest brawawurowo mordowany, nie ma tu także przekleństw jak w przypadku chociażby Deadpool'a z tegoż samego uniwersum.
~Art 

średnia ocen 8,7
czyli...  wybitny!

Doctor Strange dostępny z legalnego źródła, bez abonamentu po założeniu darmowego konta na Chili.Tv

Ukryte Piękno

Ukryte Piękno
recenzja

__

About me

Wszystkie filmy oceniamy w 5 kategoriach:

1- fabuła
2- dialogi/gra aktorska
3- fabuła/ realizacja
4- pod kątem gatunku
5- przyjemność z oglądania

w niezmiennej dziesięciostopniowej skali:

skala

opis

1

Nigdy w życiu!

2

Szkoda tracić czas...

3

W ostateczności

4

Na siłę

5

Można obejrzeć

6

Zaciekawił

7

Dobre kino

8

Prawie idealny

9

Wybitny

10

MAJSTERSZTYK!!


Odwiedziliście nas już

Zblogowani

zBLOGowani.pl