Na
pierwszy rzut oka wszystko powinno pójść jak spłatka.
Przynajmniej jeśli chodzi o wyciągnięcie do kina dwóch połówek
płci przeciwnej. Według zwiastunów ona miała dostać historię
miłosną opartą na rywalizacji dwóch młodych mężczyzn o względy
uroczej blondynki. Natomiast on mógł liczyć na sentymentalne
wspomnienia o jednym z polskich piłkarzy, którego kariera przypadła
na lata największych sukcesów naszej drużyny narodowej.
Ona:
A i tak do kina się jakoś nie mogliśmy wybrać. Obstawiałam, że
wątek miłosny jest podstępem, aby kobiety beztrosko pomaszerowały
do kina z piłkarsko ześwirowanymi ukochanymi. Jakież było moje
zdziwienie, że wręcz odwrotnie!
Mężczyźni
mogli wyciągnąć swoją kobietę na film o sporcie wmawiając im,
że na ekranie będzie romans, a kobiety w łatwy sposób mogły
przekonać swoich partnerów na wypad do kina pod płaszczem
opowiadania o piłkarzach, lecz same nastawiały się na historię
miłosną. Decyzja o wybraniu się na film "Gwiazdy" (reż.
Jan Kidawa-Błoński / 2017 r.) to maiła być klasyczna sytuacja
Win Win!
Ona:
Nie
jestem przekonana czy ktokolwiek był tu na wygranej pozycji.
Audiorecenzja dla tych, którzy wolą nas posłuchać 😏
Jan
Banaś (Mateusz Kościukiewicz) urodził się w Berlinie w czasach
drugiej wojny światowej. Jego ojcem był żołnierz hitlerowskiej
armii oraz... piłkarz reprezentacji Niemiec. To po nim młody Jaś
(a właściwie Hans, gdyż z takim imieniem się urodził)
odziedziczył miłość do piłki nożnej. Młody chłopiec dorastał
na Śląsku ze swoją matką Anną (Magdalena Cielecka) oraz dwójką
najlepszych przyjaciół – Ginterem (Sebastian Fabijański) oraz
Marleną (Karolina Szymczak), która z czasem została jego
przyrodnia siostrą. Życie obu chłopców, a w przyszłości
nastolatków i dojrzałych mężczyzn kręciło się zawsze w okół
piłki nożnej, oraz właśnie Marleny.
Ona:
Marlena
na tej sytuacji korzystała jak mogła choć bardziej ciągnęło ją
do Jaśka. Taka zakazana miłość smakuje ponoć najlepiej.
Obaj
rywalizowali na boiskach ligowych o zwycięstwa w meczach, oraz o
względy urodziwej blondynki poza stadionem. Poznajemy burzliwe losy
ich przyjaźni, serie złych wyborów, które doprowadzają do
ludzkich dramatów, a wszystko z zawiłym światem PRLowskiej piłki
nożnej w tle.
Zaczynając
od początku trzeba być uczciwym i zaznaczyć, że nie był to film
o życiu Jana Banasia.
Ona:
O
czym dowiedziałam się dzisiaj, gdy mój ON przygotowywał się do
napisania tej recenzji. Wcześniej
byłam święcie przekonana, że obejrzałam bliską rzeczywistości
opowieść o realnej osobie. Słusznym wydawało mi się jej
zekranizowanie, gdyż cała historia jest jak rodem z Hollywood –
miłość do przyrodniej siostry, intrygi sportowe, ojciec hitlerowiec
odnajduje się niespodziewanie
za granicą jako agent sportowy i prowadzi syna ku zwycięstwu.
Niestety – wszystkie wątki prywatne zawarte w tym filmie, które
jako takie – realne, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie
to zwykła fantazja scenarzysty. Dobra,
skomplikowana, ale nadal pozostająca
tylko
fantazja.
Nazwanie
filmu "Gwiazdy" biografią byłoby wprost okłamaniem widza
i czytających tę recenzję. W całej produkcji prawdziwych było
jedynie kilka wątku, w dodatku stricte piłkarskich. Nie chcę psuć
zabawy podczas oglądania, dlatego nie wymienię nieścisłości, aby
nie spojlerować. Jednak bez skrupułów napiszę, że niemal
wszystkie wątki obyczajowe były fikcją reżysera.
Teraz
przechodząc do sedna, czyli wrażeń z filmu jako takiego,
przyjmując że bohaterem jest postać fikcyjna to... niestety
przyznam, że czułem niedosyt po seansie. Niby było w nim to co
musi być. Zawiłe wątki miłosne, intrygi, zdrady. Do tego mocno
rozbudowane historie wszystkich bohaterów. Wszystko potrafiło
przykuć uwagę, ale nic nie wzbudziło we mnie podziwu.
Ona:
Podejrzewam
Kochany, że nastawiałeś się na coś zupełnie innego. Liczyłeś
na dobrze zrealizowany film sportowy na miarę zagranicznych
produkcji. Podejrzewam, że większa ilość scen typowo piłkarskich,
gry na boisku i newsów z szatni uratowałaby ten film w Twoich
oczach. Tymczasem do czynienia mamy z ... dramatem obyczajowym? To
chyba lepsze określenie niż film sportowy, bo fakt faktem, że
sportu nie było wiele. Jak dla mnie to dużo lepsza opcja, ale
wiadomo – jestem kobietą.
Same
wątki piłkarskie także pozostawiały wiele do życzenia.
Obejrzałem mnóstwo filmów sportowych (swoją drogą musimy
nadrobić braki w tej kategorii na naszym blogu!) i wszystkie, które
traktowały o swojej dyscyplinie sportu starały się wprowadzić
realistyczny klimat. Tutaj tego zabrakło. Ewidentnie twórcy nie
mieli pomysłu na wkomponowanie meczów w ogólną historię, kadry z
pojedynków piłkarskich wyglądały sztucznie, jako kibic w ogóle
się nie wczułem.
Ona:
Jako
laikowi w temacie w ogóle mi nie przeszkadzały. Pamiętasz jak Ci
powiedziałam po seansie, że myślałam przez cały film, że dobrze
się bawisz? No właśnie. Widziałam te wstawki, te stare mecze, te
wszystkie stylizowane sceny i myślałam oho!
On na pewno dobrze się bawi. Stąd
mój wniosek, że na Gwiazdach lepiej odnajdą się ludzie, którzy
oglądają piłkę nożną tylko raz od święta lub wcale.
No
może poza urywakami nagrań z legendarnym komentatorem Janem
Ciszewskim, którego głos słyszeliśmy podczas opowiadania losów
naszej kadry i drużyn klubowych w Europie. Czy można zatem
powiedzieć, że był to film o piłce nożnej? Jeśli oceniałbym pod
tym kątem to napisałbym, że marnym. Ogólny rozrachunek ratują
wątki obyczajowe. Niestety tak jak wspomniałem wcześniej, nie były
one wybitne, ale podnoszą ocenę całej produkcji do średniej. Nie
wynudziłem się na seansie, ale spodziewałem się czegoś lepszego.
Średniak, do obejrzenia raz, ale tylko jeśli akurat nie mamy nic
lepszego do roboty.
Ona:
Nie
mogę się zgodzić. Film solidny. Dobrze wpasowany w klimaty PRLu.
Gra aktorska na wysokim poziomie jeżeli o polskie kino chodzi.
Główny bohater może delikatnie irytujący, ale taki już ma styl
grania. Kino z wątkami historycznymi, dobrze osadzone, dobrze
zrealizowane. Naprawdę spodziewałam się większej klapy na wielu
polach... Może dlatego tak wysoko go teraz oceniam, bo spisałam na
straty zawczasu? Nie wiem, ale polecam
Wam sprawdzić
osobiście.
Dla mnie na pierwszy rzut oka niestety nic nie mogło pójść jak z płatka, bo Kościukiewicz gra jak drewno. I ta Marlena, pojawia się i znika, ta postać wydała mi się wyjątkowo mało ciekawa. Dobrze, że taki film powstał, chociaż mam poczucie, że jednak bardziej podoba się kibicom, którzy mają bardziej sentymentalny stosunek do całej historii. Tak z innej beczki - macie karnet do kina? Bo w sumie często piszecie o najnowszych filmach.
Nie widziałam, ale akurat ten bardzo mnie zainteresował :) Dziwne to, bo zupełnie nie moje klimaty, ale pomimo tego chciałabym obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńDla mnie na pierwszy rzut oka niestety nic nie mogło pójść jak z płatka, bo Kościukiewicz gra jak drewno. I ta Marlena, pojawia się i znika, ta postać wydała mi się wyjątkowo mało ciekawa. Dobrze, że taki film powstał, chociaż mam poczucie, że jednak bardziej podoba się kibicom, którzy mają bardziej sentymentalny stosunek do całej historii.
OdpowiedzUsuńTak z innej beczki - macie karnet do kina? Bo w sumie często piszecie o najnowszych filmach.