Pisaliśmy
już o filmie "Obcy: Przymierze" jako o pierwszym świadomym
(!) seansie tej serii. Zaczęliśmy wprawdzie od końca, ale całość
zaciekawiła nas do tego stopnia, że postanowiliśmy nadrobić
zaległości.
Ona:
Daleko nam jeszcze do nadrobienia całej serii, ale od czegoś trzeba
zacząć.
Trzymając
się tego, że lubimy wszystko robić na odwrót sięgnęliśmy nie
po pierwszą część Obcego, lecz po tę bezpośrednio poprzedzającą
"Przymierze", czyli film "Prometeusz" (ang.
Prometheus / 2012 r. / reż. Ridley Scott). Co ciekawe twórcy do
samego końca trzymali w tajemnicy fakt, że produkcja z 2012 roku
jest w jakimkolwiek stopniu połączona fabułą z "Alienami".
Ona:
To
wyjaśnia dlaczego przez dłuższy czas żaden Alien nie biega w nim
po ekranie.
Początki
ludzkości i tajemnica skąd pochodzi człowiek od wieków spędzają
sen z powiek wszelkiej maści naukowców. W niedalekiej przyszłości
dwoje odkrywców Elizabeth Shaw (Noomi Rapace) oraz Charlie Holloway
(Logan Marshall-Green) łączą kilka naskalnych malowideł
rozsianych po całym świecie w jedną całość, tworząc teorię,
że wszystkie wskazują pewien oddalony od Ziemi układ planetarny.
Para przekonuje miliardera Petera Weylanda (Guy Pearce) by
sfinansował podróż kosmiczną na nieznaną planetę. Kompletują
załogę statku złożoną ze specjalistów w swojej dziedzinie oraz
tajemniczego Davida (Michael Fassbender), który jest pupilkiem
samego Weylanda.
Audiorecenzja, dla tych którzy wolą nas posłuchać niż przeczytać.
Ona:
Tajemniczego
tylko dla tych, co nie widzieli Obcy:Przymierze rzecz jasna.
Przemierzając
bezmiar wszechświata docierają na planetę podobną do Ziemi, która
początkowo wzbudza zachwyt, pomieszany z nadziejami, lecz w
ostateczności zamieni się w plac walki o przetrwanie. Nie tylko
dzielnych naukowców. Seans "Prometeusza", który niedawno
odbyliśmy może nie zachwycił tak jak "Obcy: Przymierze",
ale na pewno przykuwał uwagę do ekranu.
Ona:
Jeżeli
o mnie chodzi, to zdecydowanie bardziej wolę Prometeusza niż
kolejną odsłonę serii.
Z prostej przyczyny – w Prometeuszu historia nastawiona jest
bardziej na zagadki i odkrywanie planety oraz obcych. Mordowanie bez
pamięci – jako sens sagi – oczywiście jest, ale na szczęście
nie przoduje w fabule.
Po
raz kolejny dostaliśmy ciekawą historię. W oryginalny sposób
ukazano poznawanie nowego świata. Niedosyt pozostawia jedyna fakt
jak mało poznaliśmy nową planetę. Twórcy zakończyli film z
mnóstwem zagadek i niewyjaśnionych wątków, które na pewno miały
na celu wyciągnięcie do kin widzów za parę lat, aby dowiedzieli
się więcej w kontynuacji.
Ona:
Żywiłam
względem tej części wielkie nadzieje. Patrząc pod kątem
kontynuacji logicznym miał być wysyp szczególików odnośnie
cywilizacji. Tymczasem widzę niesamowity przeskok fabuły godny
osobnego filmu, który nie został zrealizowany. Za dużo tej
przestrzeni i miejsca na niedopowiedzenia jak dla mnie.
Sporym
minusem filmu jest dobór obsady i ich gra aktorska. Nie mogłem się
przekonać niemal do nikogo. Wszystkie postaci wydawały się płaskie
do tego stopnia, że nawet kiedy ginęli na ekranie, nie robiło to
na mnie najmniejszego wrażenia, a przecież nie o to chodzi w
filmach tego typu.
Ona:
Właśnie
o to. Mają ginąć, a że giną masowo to ciężko odczuć coś w
kilka sekund przerwy 😏
Chcąc
opisać jednym słowem film powiedziałbym, że był nierówny.
"Prometeusz" wprowadził mnie w kapitalny klimat podróży
do nowego, nieznanego przez człowieka świata,
odkrywał co i raz
nowe zagadki, które na prawdę intrygowały, lecz cała sztuka
aktorska kulała. Żadna z postaci nie wybiła się ponad
przeciętność w swoim fachu. Jest to mój jedyny, lecz jednocześnie
ważny zarzut dla tego filmu.
Ona:
Obejrzałam
i mój zapał do kontynuacji widząc w jaki sposób seria jest
reżyserowana, opadł. Domyślam się, że niedopowiedzenia pełnią
tu znaczącą rolę w połączeniu z narodzinami Obcego. Wymiękam.
Jak już ktoś podaje
mi palec
wprowadzający do ciekawego świata, a później całą ręką
zatrzaskuję mi drzwi na progu to nie marnuję czasu na podglądanie
przez dziurkę od klucza.
Nie
przeszkadza mi to jednak ocenić stosunkowo wysoko całą produkcję.
Jak wspomniałem wcześniej zaintrygował mnie, porwał do świata
fantazji o podróżach na nieznane lądy. Uważam, że jest to na
prawdę dobra pozycja na wieczór, zwłaszcza że przed nami długi
weekend, gdzie wieczory też mogą być ciut dłużej niż zazwyczaj 😏
Widziałam i nawet mi się podobał :) Lubię takie kino :)
OdpowiedzUsuń