Wyczekiwałam
seansu „The Circle. Krąg” (ang. The Circle / 2017) od kilku
miesięcy. Właściwie to od pierwszego zwiastunu kinowego nowego
filmu Jamesa Ponsoldt, który jak do tej pory w swoim reżyserskim
dorobku nie miał ani jednego sukcesu.
ON:
Nie znałem nawet człowieka!
Czekałam
więc nie przez wzgląd na niego, o nie, a przez fakt, iż dwie
główne rolę grają w nim Emma Watson i Tom Hanks – moi ekranowi
ulubieńcy.
ON:
A tych państwa znam doskonale! :)
Efektem
przed premierowego pokazu jest moje zupełne zmieszanie i natłok
sprzecznych myśli… I nie chodzi tu o to, że film był
beznadziejny, a moje oczekiwania zostały bezwzględnie zdeptane, nie
o to. Film był o czymś, poruszył ciekawy wątek, aktorsko również
fajnie i ze smakiem ALE… no trzymajcie mnie, co to za propaganda?!
ON:
Trzymać Ciebie? To ja muszę walczyć ze sobą, aby nie
wyjechać z jakimś rozbudowanym politycznym monologiem!
Mae
(Emma Watson) to młoda kobieta pracująca na nazwijmy to miękkiej,
telefonicznej windykacji. Na co dzień spędzająca swój służbowy
czas w szarych, depresyjnych boksach. Pozbawiona perspektyw na
rozwój, bez przyszłości i nie oszukujmy się – bez wiary, że
cokolwiek ulegnie zmianie.
ON:
Obraz młodego człowieka współczesnych czasów. Uczciwa, nieco
wycofana osoba, bez znajomości, ale z dużym potencjałem męczy się
w pracy bez perspektyw...
Dodatkowo
z problemami rodzinnymi – ojciec chory na stwardnienie rozsiane bez
prawa do finansowania leczenia. Smutek aż wylewał się z ekranu. I
to rzewnie. Pewnego dnia odbiera telefon, który zmienia wszystko.
Jej przyjaciółka Annie (Karen Gillan – znana, choć praktycznie
nierozpoznawalna, z Strażnicy Galaktyki vol 2) załatwiła Mae
rozmowę kwalifikacyjną w największej i najbardziej wpływowej
firmie informatycznej – Krąg. Taka rozmowa, mili Państwo, jest
nie tylko cudem, ale istnym darem od losu, gdyż firma jest zgoła
inna niż jej obecna, z pozoru idealna pod każdym względem.
ON:
Właściwie to bez znajomości i nieco farta nawet nie zostałaby
zauważona Pełna zaangażowania, konsekwencji i we wsparciu rodziny
i przyjaciół wyrusza więc odmienić swoje życie i wpada jak
śliwka w kompot, a może raczej jak telegram w morze obserwowanych
na każdym kroku emotikon.
The
Circle. Krąg to pozycja o trudnym temacie prywatności
pomieszanej z psychologią zachowań. Co mam na myśli? Otóż to, iż
film podnosi ciekawą tezę, którą forsują wszyscy pracownicy i
założyciele korporacji – jesteśmy bezpieczniejsi jeżeli
jesteśmy obserwowani, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Non
stop. No może z wyjątkiem spraw toaletowych – wiadomo, ale
przykładowo preferencji łóżkowych już nie. Istny Big Brother. No
więc teza jest taka, że człowiek obserwowany wypracowuje samoistne
hamulce przed niewłaściwymi zachowaniami, a co za tym idzie nie
popełnia zbrodni. I jest sobą. Jak dla mnie – odważnie, na
czasie i… czysto propagandowo.
ON:
Momentami aż mi się nóż w kieszeni otwierał. Nie chcę wchodzić w treść filmu, aby nie zarzucano mi spoilerów, ale napisać muszę
chociaż to – film ma zadanie pokazać jak dobrą rzeczą jest
inwigilacja nasz wszystkich. Naturalnie kojarzyło mi się to ze
światem Orwella, tyle że z rozwiniętą technologią. Przekaz moim
zdaniem bardzo niebezpieczny, który bez refleksji może podłapać
wiele osób. Pamiętajmy, że powinniśmy żyć w świecie gdzie
rządzi hasło „Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się
wolność drugiego człowieka”. Wolnością jest także prywatność,
której nie możemy pozwolić sobie odebrać – nawet w imię na
pozór pięknych idei.
Tyle
w ocenie fabuły. Teraz słów kilka o realizacji. Tutaj zaczynają
się niestety schody, bo jakkolwiek rozpatrujemy podłoże fabuły i
jej moralny sens, to nie możemy zaprzeczyć, iż całokształt
przyciąga. Rozwiązania technologiczne – super, wywarcie myślotoku
„a gdyby tak było naprawdę?” - super, aktorzy – ok!, a jednak
całokształtowi daleko od ideału.
ON:
Z tego względu mam właśnie ogromny dylemat. Z jednej
strony treść filmu z którą się całkowicie nie zgadzam i forma
przekazu jest dla mnie nie do zaakceptowania. Z drugiej strony… To
była naprawdę solidna produkcja! Aktorsko zagrana świetnie!
Pokazanie Circle jako firmy, otoczki wokół, pracowników i tego jak
wpływa na świat – ukłony dla twórców! Niewiele jest rzeczy, do
których mogę się doczepić pod kątem montażu.
Tak
blisko, a jednak tak daleko. Gdzieś z tyłu głowy miałam jeszcze
nadzieje, że zakończenie zwali z nóg, okaże całą niewygodną
prawdę rozwiązań transmisji live i bycia zawsze online… ale nic
z tych rzeczy.
Z
bólem serca muszę przyznać, że spodziewałam się po tym filmie
dużo więcej i zawiodłam się.
średnia ocen 6,4
czyli... zaciekawił!
Ciekawi mnie ten film, szczególnie rola Emmy Watson. To już kolejna recenzja, która pokazuje, że ta produkcja jest średnia. Mimo wszystko nadal chcę ją obejrzeć :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
zakladkadoksiazek.pl
Warto gdyż przekazuje coś czego każdy inteligentny powinien się wystrzegać - inwigilacje. Jak jesteś myśląca, a wierzę że jesteś to doskonale odczytasz treść poza fabułą, a propagandę tego filmu wcale nie aż tak ukrytą pominiesz.
UsuńSłaba ocenka. Liczyłam na coś więcej aczkolwiek i tak mam zamiar obejrzeć ze względu na aktorów :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego filmu, ale zainteresował mnie, więc chętnie obejrzę :)
OdpowiedzUsuńTak, z tą inwigilacją to pchają się wszędzie. I tak cud, że nie pominęli sprawy w toalecie... Masakra jakaś, aczkolwiek temat ciekawy, nawet bardzo. Biorąc pod uwagę to, jak obecnie już jesteśmy pod ciągłą obserwacją, mam nieodparte wrażenie, że to właśnie w takim kierunku zmierza, jak w tym filmie - czyli totalne ubezwłasnowolnienie społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńNie mój gatunek. Choć kusi do obejrzenia ze względu na aktorów.
OdpowiedzUsuńKocham Toma Hanksa, więc pewnie z jego powodu skuszę się na ten film ;)
OdpowiedzUsuńHanks trzyma poziom, ale on jest poza skalą :)
UsuńOna
Jeśli chodzi o filmy, to jestem kompletnie w tyle ;) Tym jestem średnio zainteresowana, aczkolwiek intryguje mnie sam pomysł.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog, zostaję tutaj :D
Fajnie :) ! obyśmy zaskoczyli i zachęcili Cię do nadrobienia tyłów.
UsuńMoim zdaniem twórcą filmu chodziło aby w drastyczny sposób pokazać co niestety może nam grozić jeżeli się w porę nie ogarniemy, mało jest ludzi którzy upubliczniają swoje prywatne życie całkiem dobrowolnie? Uważam że film jest ciężki ale każdy nałogowy fan social mediów powinien go obejrzeć
OdpowiedzUsuńJa niestety mocno się wynudziłem na tym filmie, może także dlatego, że nie przepadam za Emmą Watson. Dialogi, które nie angażowały i Tom Hanks, który gra jak z zaciągniętym hamulcem. Nie mogłem przekonać się do Cirle lub miałem wtedy zły dzień ;)
OdpowiedzUsuń