Enter your keyword

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą michael fassbender. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą michael fassbender. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 czerwca 2017

Prometeusz [recenzja] [audiorecenzja]

By On 17:04





Pisaliśmy już o filmie "Obcy: Przymierze" jako o pierwszym świadomym (!) seansie tej serii. Zaczęliśmy wprawdzie od końca, ale całość zaciekawiła nas do tego stopnia, że postanowiliśmy nadrobić zaległości.
Ona: Daleko nam jeszcze do nadrobienia całej serii, ale od czegoś trzeba zacząć.
Trzymając się tego, że lubimy wszystko robić na odwrót sięgnęliśmy nie po pierwszą część Obcego, lecz po tę bezpośrednio poprzedzającą "Przymierze", czyli film "Prometeusz" (ang. Prometheus / 2012 r. / reż. Ridley Scott). Co ciekawe twórcy do samego końca trzymali w tajemnicy fakt, że produkcja z 2012 roku jest w jakimkolwiek stopniu połączona fabułą z "Alienami".
Ona: To wyjaśnia dlaczego przez dłuższy czas żaden Alien nie biega w nim po ekranie.
Początki ludzkości i tajemnica skąd pochodzi człowiek od wieków spędzają sen z powiek wszelkiej maści naukowców. W niedalekiej przyszłości dwoje odkrywców Elizabeth Shaw (Noomi Rapace) oraz Charlie Holloway (Logan Marshall-Green) łączą kilka naskalnych malowideł rozsianych po całym świecie w jedną całość, tworząc teorię, że wszystkie wskazują pewien oddalony od Ziemi układ planetarny. Para przekonuje miliardera Petera Weylanda (Guy Pearce) by sfinansował podróż kosmiczną na nieznaną planetę. Kompletują załogę statku złożoną ze specjalistów w swojej dziedzinie oraz tajemniczego Davida (Michael Fassbender), który jest pupilkiem samego Weylanda.
Audiorecenzja, dla tych którzy wolą nas posłuchać niż przeczytać.
Ona: Tajemniczego tylko dla tych, co nie widzieli Obcy:Przymierze rzecz jasna.
Przemierzając bezmiar wszechświata docierają na planetę podobną do Ziemi, która początkowo wzbudza zachwyt, pomieszany z nadziejami, lecz w ostateczności zamieni się w plac walki o przetrwanie. Nie tylko dzielnych naukowców. Seans "Prometeusza", który niedawno odbyliśmy może nie zachwycił tak jak "Obcy: Przymierze", ale na pewno przykuwał uwagę do ekranu.
Ona: Jeżeli o mnie chodzi, to zdecydowanie bardziej wolę Prometeusza niż kolejną odsłonę serii. Z prostej przyczyny – w Prometeuszu historia nastawiona jest bardziej na zagadki i odkrywanie planety oraz obcych. Mordowanie bez pamięci – jako sens sagi – oczywiście jest, ale na szczęście nie przoduje w fabule.
Po raz kolejny dostaliśmy ciekawą historię. W oryginalny sposób ukazano poznawanie nowego świata. Niedosyt pozostawia jedyna fakt jak mało poznaliśmy nową planetę. Twórcy zakończyli film z mnóstwem zagadek i niewyjaśnionych wątków, które na pewno miały na celu wyciągnięcie do kin widzów za parę lat, aby dowiedzieli się więcej w kontynuacji.
Ona: Żywiłam względem tej części wielkie nadzieje. Patrząc pod kątem kontynuacji logicznym miał być wysyp szczególików odnośnie cywilizacji. Tymczasem widzę niesamowity przeskok fabuły godny osobnego filmu, który nie został zrealizowany. Za dużo tej przestrzeni i miejsca na niedopowiedzenia jak dla mnie.
Sporym minusem filmu jest dobór obsady i ich gra aktorska. Nie mogłem się przekonać niemal do nikogo. Wszystkie postaci wydawały się płaskie do tego stopnia, że nawet kiedy ginęli na ekranie, nie robiło to na mnie najmniejszego wrażenia, a przecież nie o to chodzi w filmach tego typu.
Ona: Właśnie o to. Mają ginąć, a że giną masowo to ciężko odczuć coś w kilka sekund przerwy 😏
Chcąc opisać jednym słowem film powiedziałbym, że był nierówny. "Prometeusz" wprowadził mnie w kapitalny klimat podróży do nowego, nieznanego przez człowieka świata,
odkrywał co i raz nowe zagadki, które na prawdę intrygowały, lecz cała sztuka aktorska kulała. Żadna z postaci nie wybiła się ponad przeciętność w swoim fachu. Jest to mój jedyny, lecz jednocześnie ważny zarzut dla tego filmu.
Ona: Obejrzałam i mój zapał do kontynuacji widząc w jaki sposób seria jest reżyserowana, opadł. Domyślam się, że niedopowiedzenia pełnią tu znaczącą rolę w połączeniu z narodzinami Obcego. Wymiękam. Jak już ktoś podaje mi palec wprowadzający do ciekawego świata, a później całą ręką zatrzaskuję mi drzwi na progu to nie marnuję czasu na podglądanie przez dziurkę od klucza.
Nie przeszkadza mi to jednak ocenić stosunkowo wysoko całą produkcję. Jak wspomniałem wcześniej zaintrygował mnie, porwał do świata fantazji o podróżach na nieznane lądy. Uważam, że jest to na prawdę dobra pozycja na wieczór, zwłaszcza że przed nami długi weekend, gdzie wieczory też mogą być ciut dłużej niż zazwyczaj 😏

średnia ocen 6,9
czyli... dobre kino
obejrzane dzięki Chili.TV

niedziela, 21 maja 2017

Song to song [recenzja]

By On 13:49
Poszłam na „Song to song” (2017/ reż. Terrence Malick) zupełnie z rozpędu. Nie widziałam zwiastunów, nie czytałam też żadnej recenzji. Do tego stopnia, że jedynym skojarzeniem była twarz Ryana Goslinga z plakatu. Spontan na całego! 
ON: W sumie to nawet trochę przyklaskiwałem temu pomysłowi, ponieważ spotkałem się z wieloma komentarzami na temat tego filmu w internecie. Aż dziw bierze, że taki gniot miał taki rozgłos.

Tak szybko jak weszłam tak miałam ochotę wyjść. Film już od pierwszej sceny zalatywał zupełną amatorszczyzną… Kino alternatywne w pełnej krasie. Chcecie krótko i na temat o Song to song? Postaram się to uczynić retoryką Malicka… Ból głowy. Gniew. Jakże to wszystko niezrozumiałe, nieodparte, depresyjne. Ja, on. Kino. Wszystko to nic. Chaos. Krzywe kadry. Gniew… Rozumiecie? Pseudo psychologiczny gniot. Nie dla NORMALNYCH chcących czerpać z seansu PRZYJEMNOŚĆ ludzi. Odradzam.
ON: Nie można było tego lepiej ująć.

Rooney Mara jako Faye to kobieta lubiąca agresywne związki uczuciowe polegające na wzajemnej brutalności seksualnej. Spotyka się równocześnie z dwoma mężczyznami – BV (Ryan Gosling) i Cook (Michael Fassbender). Tego pierwszego kocha, z drugim sypia. Panowie związani są ze sobą zawodowo. Cook wie o BV, BV o Cooku nie. Faye? Cóż Faye miota się pomiędzy powiedzieć, nie powiedzieć, a może strzelić widzowi od razu w łeb…
ON: Takie rozwiązanie byłoby wyzwoleniem dla widza.
To będzie jedna z najkrótszych, a zarazem najbardziej negatywnych recenzji jak do tej pory. Niewiele mam bowiem do powiedzenia. Treść bez treści ujęta w chaotyczne sceny, powyrywane i rozszarpane. Krótkie epizody polegające na spojrzeniach i długich, myślowych wywodach składających się z frazesów, że aż chce Ci się śmiać. Przez łzy. Stylistyka filmowa, że aż ręce opadają. Założenie kręcenia niby dokumentu o życiu artystycznym połączona ze stałym ucinaniem głów kadrem, to coś co ani nie jest apetyczne filmowo ani wizualnie.
ON: Nie mam pojęcia, o co chodziło w tym filmie. Odniosłem wrażenie, że skierowany jest do pewnej wąskiej grupy odbiorców. Do tych zadufanych w sobie, gardzących zwykłymi ludźmi krytyków artystycznych, którzy w swojej nieomylności potrafią dostrzec sztukę nawet w - z całym szacunkiem - „gównie”. Sęk w tym, że w tym filmie banał gonił banał, a teksty były żywcem wyjęte ze złotych myśli lub pamiętniczka nastolatki.
Z seansu, zakończonego przed czasem wyniosłam jedynie zmęczenie. Film ewidentnie dla wąskiego grona odbiorców, którzy lubią się wymęczyć dla idei obejrzenia czegoś pseudo inteligentnego i takich, co widzą trzecie dno w scenach, w których nie ma nawet pierwszego znaczenia.
ON: Muszę jeszcze napisać coś co mnie drażni. Film całkowicie o niczym jest przez wielu znawców i krytyków oceniany wyżej niż filmy, które może nie były wybitne, ale na pewno fabułą i montażem biły „Song to song” na głowę np. Dzień Niepodległości: Odrodzenie Nie wiem z czego to się bierze...

Gosling – drewno, Mara – irytująca. Fassbender pokazał w końcu (!!), że nie jest manekinem i potrafi się na ekranie wyluzować i zagrać to i owo. Szkoda tylko, że wzniósł się artystycznie w filmie o niczym. O niczym.

średnia ocen 1,9
czyli... szkoda tracić czas!


Ukryte Piękno

Ukryte Piękno
recenzja

__

About me

Wszystkie filmy oceniamy w 5 kategoriach:

1- fabuła
2- dialogi/gra aktorska
3- fabuła/ realizacja
4- pod kątem gatunku
5- przyjemność z oglądania

w niezmiennej dziesięciostopniowej skali:

skala

opis

1

Nigdy w życiu!

2

Szkoda tracić czas...

3

W ostateczności

4

Na siłę

5

Można obejrzeć

6

Zaciekawił

7

Dobre kino

8

Prawie idealny

9

Wybitny

10

MAJSTERSZTYK!!


Odwiedziliście nas już

Zblogowani

zBLOGowani.pl