Nudny.
Aczkolwiek w tej swojej nudności w jakiś nieokreślony sposób
uroczy. "Maria Skłodowska-Curie" (reż. Marie Noelle
/2016) to dramatyczny film biograficzny. Postaci Madame Curie raczej
nikomu przedstawiać nie trzeba, ale już osiągnięć i nagród w
szerszej perspektywie trudno szukać w podstawie programowej kraju, z
którego pochodziła. Przykre - to nawet za mało powiedziane.
Oczywistym jest, że ją znamy, ale kto niezwiązany oczywiście z
fizyką jest w stanie dopasować do niej zdanie "pierwsze
kobieta podwójnie uhonorowana nagrodą Nobla"? Cóż, albo
solidnie wagarowałam, gdy przerabialiśmy jej sylwetkę, albo
zwyczajnie nikt tej wiedzy nie przekazuje w odpowiedni i wyczerpujący
sposób. Przecież powinniśmy być dumni i dumę przekazywać
kolejnym pokoleniom. Film "Maria Skłodowska-Curie" to tak
naprawdę zaledwie wstęp do rozpoczęcia poszukiwań na własną
rękę na temat noblistki, skutecznie skłaniający do doczytania
"tego i owego". Taki był chyba zamysł, film ewidentnie
"skrojony" pod festiwale filmowe, nie dla szerszej widowni.
Jakoś tak określenie "kinowy" mi do niego nie pasuje.
[ON: Taki film był potrzebny z jednego
prostego powodu. Zbyt dużo w naszym kraju mówi się o ludziach o
niejasnej opinii, a za mało o wielkich Polkach i Polakach. Wbrew
temu co się wmawia na łamach wielu mediów mamy czym i powinniśmy
się szczycić, naszą historią w tym
bohaterami sprzed lat. Mieliśmy
wspaniałe postaci w historii Polski, a
jedną z takich osób jest niesamowita
postać Marii Skłodowskiej-Curie.]

Historia
nie nabiera tu tempa. To prosty, zero-jedynkowy, francuskojęzyczny
film, utrzymany na jednolitym poziomie zarówno fabularnym jak i
emocjonalnym. Curie-Skłodowska kocha i traci miłość, jest młoda,
ambitna, traci zdrowie w imię wyższego dobra, ma rodzinę... –
żyje jak każdy z nas utartym rytmem. Nie gubiąc gdzieś po drodze tylko ambicji. Przy tym wszystkim, gdzieś jakby w odrębnym,
równoległym wszechświecie jest geniuszem, zdobywa powoli uznanie i
walcząc z bezwzględnym męskim światem fizyki, w końcu wygrywa.
[ON: Pokazując wszystkim "wielkim"
umysłom, że kobieta potrafi
:) Swoją drogą ten film powinien być szkoleniem dla wszystkich
mniej lub bardziej szalonych feministek. Mimo przeszkód jakie pod
nogi rzucał jej nie tylko los, ale i francuscy uczeni nie poddawała
się i walczyła o spełnianie marzeń
nie na zasadzie "jestem kobietą więc mi się należy",
tylko ciężką pracą i faktycznymi
osiągnięciami.]

To nie spoiler
– spokojnie, to film o prawdziwym człowieku, o faktycznych
wydarzeniach, o których już gdzieś tam kiedyś słyszałeś. Może
mimowolnie, może szczątkowo. Jeżeli jednak chcesz to sobie
poukładać – obejrzyj, nie stracisz czasu. Może wyciągniesz
tylko jak i ja z całości myśl "po co Maria Skłodowska
(Karolina Gruszka) i Bronisława Skłodowska (Izabela Kuna) – Polki
przecież (!) między sobą mówiły po francusku?", może coś
więcej, kto wie? Spróbuj.
Dodam
tylko, że w tym francusko-beligijsko-niemiecko-polskim filmie, można
by rzec, plejada polskich aktorów – Gruszka, Olbrychski, Kuna,
Głowacki, Frycz.
[ON: Co w ogólnym
rozrachunku dało po prostu łatwy do obejrzenia, ciekawy film o
bardzo ciekawej osobie.
średnia ocen to 6,3
czyli... zaciekawił!
KRYTERIUM OCENY
|
ONA
|
ON
|
FABUŁA
|
|
|
DIALOGI –
GRA AKTORSKA
|
|
|
REALIZACJA
POMYSŁU
|
|
|
POD KĄTEM
GATUNKU
|
|
|
PRZYJEMNOŚĆ
Z OGLĄDANIA
|
|
|
PLUSY
|
+
skłania do zaczerpnięcia dodatkowych informacji odnośnie życia
bohaterki, poszerzenia wiedzy o kobiecie, która powinna być dumą
kraju w którym żyjemy
|
+
historia wspaniałej postaci
+
powinien zainteresować główną bohaterką i jej osiągnięciami
|
MINUSY
|
-
film festiwalowy, nie kinowy
|
-
wolne tempo akcji
-
zbyt prosto przedstawiona historia
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za chęć pozostawienia po sobie śladu! Komentarze, recenzje, opinie, a nawet uzasadniona krytyka - motywują najskuteczniej!
Ona i On