Enter your keyword

piątek, 26 maja 2017

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach [recenzja]

Gore Verbinski stworzył kapitalną trylogię o przygodach nieustraszonych piratów. Historia w jego filmach była coraz lepsza z każdą kolejną częścią. Reżyser Rob Marshall postanowił po kilka latach od premiery trzeciej części "Piratów z Karaibów" wskrzesić Jacka Sparrowa i jego ferajnę. W filmie "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" (ang. Pirates of the Caribbean: On Strange Tides / 2011 r / reż. Rob Marshall) zapewne chciał dorównać Verbinskiemu, a to oznacza, że zadanie postawił sobie bardzo ambitne.
Ona: I zdecydowanie nie podołał.
Tym razem Kapitan Jack Sparrow znajduje się w Londynie, gdzie chce pomóc
ujść z życiem jednemu ze swoich pobratymców - Gibbsowi. Jack nie byłby sobą, gdyby z pobytu w stolicy Anglii chciał wycisnąć jedynie bezinteresowną pomoc dla swojego kompana. Wierzy, że właśnie tam zdobędzie nowy statek po utracie Czarnej Perły, zwerbuje sprytną załogę, oraz uzyska informacje na temat tajemniczego źródła wiecznej młodości. Plany udaje się wcielić w życie jedynie połowicznie. A wszystko dlatego, że owszem o źródle czegoś się dowiedział, jednak ceną tej wiadomości było trafienie na okręt legendarnego Pirata Czarnobrodego (Ian McShane), bynajmniej nie w roli kapitana jego statku. Po drodze napotyka swoich starych kompanów, tych których znamy (np. Barbossa), lub tych których zna jedynie Sparrow (Angelica – Penelope Cruz).
Nie będę owijał w bawełnę i napiszę wprost: do diaska, ależ mnie ta część rozczarowała! Film całkowicie oderwany od klimatu starych dobrych "Piratów". Za grosz nie czerpałem radości z oglądania. Nie było ani momentów klasycznych dla piratów z poprzednich części, ani nowe postaci nie były interesujące.
Ona: Do tego stopnia, że odechciewa się dygresować w jakikolwiek sposób, bo nie ma czego opisywać. Zupełnie inna koncepcja – ogólny chaos. Byłam rozczarowana. Mój miłośnik kina pirackiego – On – zażenowany przez połowę seansu. Ja – cóż, zawiedziona. Historia nie była zła, naprawdę. W moim guście! Syreny. Mity. Itp. Itd. Ale wszystko nie tak...
Reżyser postawił na bieganie i machanie szablami bez opamiętania. Jako widz czułem się oszukany i potraktowany jak idiota. Mam wrażenie, że Rob Marshall stwierdził, że wystarczy dać Johnnego Deppa, przebrać aktorów, wręczyć szable i puścić dźwięczną muzykę z pierwowzorów, a głupi widz to kupi. Otóż nie tym razem! Jakby tego było mało to seria zawsze charakteryzowała się świetnym poczuciem humory i zabawnymi motywami. Przez dwie godziny seansu uśmiechnąłem się jeden, jedyny raz. I to na samym końcu!
Ona: Mocne, ale zasadne słowa.
Jest to produkcja, na której recenzje nawet szkoda mi czasu. Co gorsza piszę to w dniu premiery najnowszej części "Zemsty Salazara", na którą wyczekują niecierpliwie od wielu tygodni. Jedynym plusem był oczywiście główny pomysł na motyw, czyli źródło wiecznej młodości. Jednak jego realizacja oraz dobór (nowych) aktorów okazał się całkowitą klapą. Po seansie aż chciałoby się zapytać reżysera "Przepraszam, czy płynie z nami pirat?".
Ona: O, właśnie uśmiechnęłam się po raz pierwszy podczas Piraci z Karaibów na nieznanych wodach.

Warto obejrzeć jedynie z powodu kilku ciekawie nakręconych kadrów, oraz samego Jacka Sparrowa, by nie umknęło nam nic z jego prze ciekawej historii! Do zobaczenia na premierze najnowszej części – oby nie rozczarowała! Ahoj!

Pozostałe części:
4. ...

średnia ocen 3,9
czyli... na siłę
film obejrzeliśmy dzięki

1 komentarz:

  1. Nie zachwyca mnie żadna część Piratów z Karaibów - jakoś mnie nie kręci. Mój mąż lubi, córka zachwycona, a ja...może za mną coś nie tak ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za chęć pozostawienia po sobie śladu! Komentarze, recenzje, opinie, a nawet uzasadniona krytyka - motywują najskuteczniej!

Ona i On

Ukryte Piękno

Ukryte Piękno
recenzja