KRYTERIUM OCENY
|
ONA
|
ON
|
FABUŁA
| ||
DIALOGI
– GRA AKTORSKA
| ||
REALIZACJA
POMYSŁU
| ||
POD
KĄTEM GATUNKU
-
komedia...
| ||
PRZYJEMNOŚĆ
Z OGLĄDANIA
| ||
PLUSY
|
+
fajnie było zobaczyć choć wizję tamtych czasów i życia w
Hollywood
+
Steve Carell w końcu na poważnie
|
+
ciekawe ujęcia i kostiumy
|
MINUSY
|
-
nijaki, był i minął
|
-
nuda przez cały seans
-
nieciekawe dialogi
-
nieśmieszne żarty
|
poniedziałek, 20 marca 2017
Woody
Allen jest ikoną Hollywood. Czasami krytyka tego legendarnego
reżysera równa się wylaniem pomyj oraz inwektywami ze strony jego
największych fanów. Nie śmiałbym zarzucać Allenowi "jechania
na nazwisku", bo taki zarzut byłby absurdalny – taka osoba
tego po prostu nie potrzebuje. Trzeba jednak powiedzieć wprost –
ten film, podobnie jak jego kilka produkcji z ostatnich lat był po
prostu słaby.
"Śmietanka
towarzyska" (ang. Cafe
Society 2017 / reż.
Woody Allen) miała być kolejną lekką, przyjemną
komedią obyczajowo-romantyczną zaserwowaną przez amerykańskiego
reżysera, którego zna każdy fan kina. Film opowiada historię
młodego marzyciela z Nowego Jorku Bobby'ego, w tej roli Jesse
Eisenberg (m.in. Iluzja, The Social Network), którego swoją
drogą bardzo lubi obsadzać w swoich produkcjach Woody Allen. [ONA:
Którego natomiast ciężko ogląda się w innej roli niż ta w The
Social Network. Tam
współgrało ze sobą wszystko! Założyciel Facebook'a jest
specyficzny, Eisenberg jest specyficzny. Wszystko się zgadza.
Natomiast w "Śmietanka towarzyska" coś się rozjechało...
Główny bohater jak na młodego, ambitnego marzyciela w dodatku, był
bez wyrazu. Zarówno scenariusz jakoś nie wyjaśnił mi jak osiągnął
sukces będąc nijakim oraz jak pozyskał sympatię wpływowych
ludzi, tak i sama gra aktorska nie uzupełniała całości. Nie
polubiłam go w "Śmietance towarzyskiej", nie rozumiem
jego fenomenu.] Wracając do meritum... Bobby to młody,
rozmarzony chłopiec, który za namową matki wyrusza do "fabryki
snów" czyli Hollywood. Tam trafia pod opiekę swego wuja, a
brata matki, prominentnego producenta filmowego Philla Sterna (Steve
Carell) [ONA: Steve Carell na szczęście bez
min, bez zbędnego wydurniania się. W
końcu poważniejsza rola.].
Dzięki znajomościom wuja trafia na salony, goszcząc na wykwintnych
bankietach, wśród znanych aktorów, piosenkarzy, lekarzy, prawników
i każdego, kto tylko coś znaczy. Wszystkich ujmuje jego chłopięcy
urok oraz otwartość. Jemu jednak najbardziej zależy na względach
jednej osoby, a jest nią Vonnie (Kristen Stewart). Bobby jest gotów
oddać jej swe serce jednak nie jest świadom, że obiekt jego
westchnień ma tajemnice, która może pokrzyżować jego plany. W
przysłowiowym międzyczasie poznajemy losy rodziny Bobby'ego –
zatroskana matka, ojciec żyd, któremu nie po drodze z przykazaniami
jego wiary, brat bezwzględny gangster [ONA:
Motyw ratujący humorystyczną stronę ponoć "komedii"],
oraz siostra, która wyszła za oczytanego, grzecznego komunistę.
Wszystko okraszone ładnymi, jasnymi obrazami i kostiumami. O ile
sama forma nagrywania miała coś w sobie interesującego, idealnie
wpasowując się w tamte czasy o tyle cała historia była miałka.
Wszystkie wątki wydawały się wtórne, bez choćby odrobiny
oryginalności. Odgrzewane żarty, które niemal nie bawiły
połączone z marnymi dialogami. Płytkie, przeciągane sceny przez
które nie jeden reżyser by się
wstydził. Jak na tak mocne
nazwisko Woody Allen zawiódł na całego. [ONA:
Nic dodać nic ująć. Film natomiast przy całej swojej prostocie
nie zmarnował mojego czasu. Tak jak nie przepadam za Allenem tak
"Śmietanka towarzyska" to zwykły film, o przeciętnych
ludziach, bez głębszych emocji, bez drugiego dna, przesłań i
czego tam jeszcze szuka się w filmach ALE jednocześnie takie filmy
też są potrzebne. Rekomenduję go na odpowiedni wybór po ciężkim
dniu, gdzie myślenie idzie na bok, a interesuje nas tylko dobra
muzyka i ładne obrazki. Dodatkowo można się czasem uśmiechnąć,
czasem z zażenowaniem roześmiać – głównie przy określaniu
kogoś na siłę w dialogach za "najpiękniejszego"- nie
będę wytykała palcem... Idzie się rozluźnić i wyłączyć.
Typowy zapychacz czasu – może lecieć
w tle. + oczywiście kilka znanych
twarzy, kilka ładnych buź i cała masa blichtru.]
W
gruncie rzeczy nawet ciężko mi określić o czym był ten film?
Miał być o życiu? Miał wpędzić w zadumę nad losem, nad trudem
dokonywania wyborów? Miał być o miłości, którą tak trudno
uchwycić? Czy może miał nas bawić inteligentnym poczuciem humoru?
A może chodziło o oddanie hołdu zastępowi reżyserów, aktorów i
producentów, którzy budowali przez wiele dekad markę "Hollywood"?
Ja nie dostrzegłem w nim nic z tych rzeczy. Zaczął się, trwał i
skończył. Niczym nie zaskoczył, niczym nie zaciekawił, jedyną
rzeczą jaką zrobił na pewno to... zarobił. Ot magia nazwisk.
średnia ocen to 3,6
czyli... na siłę!
Koniecznie zostaw po sobie ślad i wypełnij sondę 😀
Tags:
4/10 - na siłę,
film na wieczór,
film na wieczór we dwoje,
komedia,
komedia romantyczna,
obyczajowy,
recenzuje ON,
woody allen,
zagraniczne
Słów kilka o Ona i On Unknown
Film idealny i dla każdego nie istnieje. Ze świecą szukać również takiego zasługującego na miano odpowiedni na wieczór we dwoje, gdyż prócz oczywistych różnic we wszystkim, kobiety od mężczyzn różni również gust filmowy. Stąd wybór czegoś na wieczór z ukochanym to nieraz walka na śmierć i życie oraz wieczne kompromisy. Wyruszyliśmy więc w podróż, za i dla Was, aby filmy GODNE obejrzenia we wieczór we dwoje znaleźć, zrecenzować i poddać Waszej ocenie... Brzmi dobrze? :) Pamietajcie, że tylko u nas znajdziecie recenzje w dwugłosie w postaci męsko-damskiej dyskusji!
Etykiety:
4/10 - na siłę,
film na wieczór,
film na wieczór we dwoje,
komedia,
komedia romantyczna,
obyczajowy,
recenzuje ON,
woody allen,
zagraniczne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Filmy Allena bardzo lubiłam... przez jakiś czas, ale zaczęło mi w końcu przeszkadzać to, że niestety są jakby na jedno kopyto wciąż. No i właśnie coraz częściej, jakby nie do końca był pomysł na fabułę?
OdpowiedzUsuńMoże sprawdzę ten film... ale raczej nie prędko.
świetny blog! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie! :)
obserwuję :3
pozdrawiam! <3
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/
Dziękujemy za zaproszenie :) jesteśmy i u Ciebie. Liczymy na konstruktywne komentarze.
UsuńNigdy nie przepadałam za filmami Woodiego Allena, oglądałam je, bo słyszałam wiele zachwytów na ich temat. Jednak od jakiegoś czasu nawet i te entuzjastyczne opinie nie mogły mnie przekonać, aby zmierzyć się z nowymi filmami. A teraz widzę, że niewiele stracę jeśli nie zdecyduję się na przygodę ze "Śmietanką towarzyską". :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Popieramy! Gdy wyjdzie coś Woodiego Allena co warto obejrzeć, na pewno polecimy :)
Usuń