„Dlaczego
on?” nie mam zielonego pojęcia. Na miejscu głównej bohaterki –
Stephanie Fleming, uciekłabym z krzykiem przy pierwszej akcji
ekscentrycznego multimilionera Lairda Mayhew. Wystarczyłoby gdyby
się odezwał… Ale typy są różne, a o gustach również tych
miłosnych się nie dyskutuje. Miłość ponoć jest ślepa, a film
„Dlaczego on?” jest tego wzorcowym przykładem. Historia oparta
jest na dobrze znanym ludzkości schemacie – ukochana córeczka
tatusia przedstawia swojego chłopaka rodzinie. Sytuacja już na
starcie nie jest prosta – bo choćby przyszły zięć był ideałem,
rodzice i tak znajdą dziurę w całym (chcąc oczywiście „jak
najlepiej” dla swojego dziecka).
[ON:
Ach ci rodzice – zawsze wiedzą lepiej co dla nas dobre:)]
W
tym przypadku po dotarciu na zorganizowane spotkanie okazuje się, że
wielka miłość córki – Laird, jest potentatem na rynku gier,
mieszka w wielkiej posiadłości i jest … dziwakiem.
[ON:
A jego znajomym jest sam Elon Musk!!]
Przeklina
na potęgę, pali i z tak wielkim zaangażowaniem pragnie wkupić się
w nową- przyszłą rodzinę, że za nic mu to nie wychodzi. Podrywa
przyszłą teściową, ratuję z opałów finansowych teścia…
Teścia, który teściem kategorycznie zostać nie chce.
[ON:
Wiadomo że to luźna historia, jednak troszeczkę irytował fakt, że
po każdym wybryku Lairda jego ukochana obrażała się i była
zaskoczona, że jej narzeczony jest.. sobą – czyli takim jakiego
kocha. Trochę brak logiki.]
Jak
można się spodziewać (po gatunku..) film jest typową amerykańską
komedią. Gagi są czasem mniej czasem bardziej śmieszne, aczkolwiek
– co ważne ! - nie są irytujące.
[ON:
Autorzy chyba nie potrafili się zdecydować w którą stronę pójść,
ponieważ pojawiały się jednocześnie głupie i prostackie żarty,
a także takie przy których mogliśmy śmiać się na głos, albo
skłonić do refleksji.]
Nie
jest to ani hit ani film w typie „must-see”. Lekkie, łatwe i
przyjemne kino na niewymagający piątkowy wieczór w domowym zaciszu
– gdy nie chcesz specjalnie się skupić, nie wymagasz wartkiej
akcji ani konieczności myślenia.
Moja
babska strona dodatkowo nakazuje mi dodać, że film od strony
związkowej i romantycznej nie jest zwykłą tandetą – można
uronić łezkę, gdy się jest wrażliwszym. Bohaterzy są pozytywni,
odnajdują w jego trakcie radość z życia, robią szalone rzeczy…
Nie nudzi, nie zachwyca.
[ON:
Zgadzam się, że za maską momentami prostackiego humoru czai się
kilka ciekawych scen, które skłaniają do przemyśleń]
Przeciętniak.
ON: Zbyt surowa opinia według mnie.
średnia
ocen 6,3
czyli...
zaciekawił!
KRYTERIUM OCENY
|
ONA
|
ON
|
FABUŁA
|
|
|
DIALOGI –
GRA AKTORSKA
|
|
|
REALIZACJA
POMYSŁU
|
|
|
POD KĄTEM
GATUNKU
|
|
|
PRZYJEMNOŚĆ
Z OGLĄDANIA
|
|
|
PLUSY
|
+
kilka romantycznych scenariusz
+
pozytywna historia
|
+
Elon Musk :)
+
momentami śmieszny
|
MINUSY
|
-
dialogi i nieśmieszne (obleśne…) żarty
-
sztampowa amerykańska pseudo śmieszna komedyjka
|
-
momentami prostacki
-
momentami głupi
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za chęć pozostawienia po sobie śladu! Komentarze, recenzje, opinie, a nawet uzasadniona krytyka - motywują najskuteczniej!
Ona i On