Są
takie filmy, które wbijają w fotel. Nie śmieszą, nie przerażają,
nie wymagają wytężonego myślenia, ale są „jakieś” i
skupiają tym na sobie uwagę. „Lekarstwo na życie” (ang. A
Cure for Wellness [2017])
to dla mnie jeden z takich filmów.

Historia
jest prosta. Jeden z właścicieli wielkiego konsorcjum wyjeżdża na
kurację do ośrodka znajdującego się w historycznym miejscu, na
szczycie wzniesienia, daleko od firmy. [ON:
Jednym z ogromnych plusów tego filmu jest fantastyczny klimat dawnej
twierdzy i przepiękny świetnie pokazany krajobraz.]
Początkowy krótkotrwały wyjazd kończy się wysłaniem do
współpracowników listu z życiowymi przemyśleniami, których
krótkim przesłaniem jest „wypchajcie się, zostaje tu”.
Ponieważ firma znajduje się w ciężkiej sytuacji finansowej, jej
księgi nie są wzorcowe, a zarząd zdecydował się na jej sprzedaż
– ktoś musi ściągnąć właściciela w celu podpisania kilku
formalnych papierków. Tym kimś jest główny bohater – Lockhart.
Pracownik
wyjeżdża więc do ośrodka odnowy biologicznej, gdzie poznaje w
skrócie jego historię. Dworem i okolicznymi terenami rządził
ponad 200 lat wstecz baron. Baron ten ze swoją obsesją czystej
krwi, poślubił własną siostrę i starał się począć czystej
krwi potomka. Pewnego dnia mieszkańcy wioski spalili dwór, a
mieszkającą w nim baronową powiesili.
Potomka
nie udało się spłodzić. Aczkolwiek…
Lockhart
przekonuje się, że ośrodek to nie typowe SPA dla bogaczy, którzy
starają się oderwać od codzienności. Okazuje się, że nie tak
łatwo do niego dojechać, a wyjechanie jest praktycznie niemożliwe.
Zbiegiem dziwnych okoliczności wizyta Lockharta się wydłuża, co
dostarcza bohaterowi czasu na zapoznanie się z tajemnicami dworu.
Tajemnicami, których nie chciałby się dowiedzieć, gdyż wiedza
potrafi być zabójcza… [ON; Mroczne
tajemnice zamku i okolicznej wioski sięgające kilka wieków wstecz
w połączeniu bajkowym krajobrazem i odpoczynkiem? Mógłbym
pojechać w
podobne miejsce w
każdej chwili!]
Oglądając
„Lekarstwo na życie” w myślach układałam sobie opinie i
oceny. Praktycznie do połowy filmu był dla mnie mocną dziesiątką
(ogólną). Niestety – okazało się, że jestem w stanie
przewidzieć rozwój wydarzeń, domyśleć
się
kto tu jest kim, do czego zmierza oraz jaka jest tajemnica dworu. Za
przewidywalność nie można dać dziesiątki… [ON:
Aczkolwiek nie można powiedzieć, że był oczywisty.
Według mnie autorzy przez większość czasu nie ułatwiali nam
zadania więc można było snuć wiele hipotez odnośnie tego o co
chodzi w tym filmie.]
Choć
film z całego serca polecam zarówno miłośnikom thrillerów,
horrorów jak i filmów sensacyjnych. Biję od niego inność. Gra
aktorska miła dla oka. Budowanie napięcia – w normie. Momentami
scenarzyści za bardzo popłynęli – chociażby w elementach „nie
z tego świata”, a film mógłby się skończyć kilkanaście minut
wcześniej (jako widz odnosiłam wrażenie, że kończy się jakieś
5-6 razy… nim faktycznie się skończył). [ON:
Miałem
wrażenie że twórcy niepotrzebnie starają się wydłużyć film
upychając pod koniec kilka zbędnych scen.]
Nie
mniej jednak, całościowo jest to bardzo przemyślana opowieść,
wprawiająca w delikatne napięcie, czasem strach i przerażenie
(scena z wypadkiem). [ON:
Opowieść swym mrocznym klimatem
naturalnie
kojarzy się z
„Wyspą
Tajemnic”.]

Mogę
nie być obiektywna, bo lubię takie mroczne klimaty (nie horrory!) z
elementami fantasy. Obejrzę raz jeszcze za jakiś czas, a wszystkim
którzy będą chcieli słuchać polecę, jeżeli lubią
psychodeliczny nastrój i niepokojące, skłaniające do przemyśleń
motywy.
średnia ocen 7,6
czyli... prawie idealny!
KRYTERIUM OCENY
|
ONA
|
ON
|
FABUŁA
|
|
|
DIALOGI –
GRA AKTORSKA
|
|
|
REALIZACJA
POMYSŁU
|
|
|
POD KĄTEM
GATUNKU
|
|
|
PRZYJEMNOŚĆ
Z OGLĄDANIA
|
|
|
PLUSY
|
+
pomysł
+
utrzymywanie w napięciu
+
ciekawie nakręcony
|
+
świetne i ciekawe wprowadzenie
+
klimat zamku oraz krajobraz w okół
+
mniej znani aktorzy pokazali się z dobrej strony
|
MINUSY
|
-
zakończenie
|
-
nierówny poziom
– świetny
początek, średni koniec
-
główna tajemnica nie rzuca na kolana
|
A mnie również film bardzo przypadł do gustu aczkolwiek obyłabym się z tą sceną gdzie niszczą mu zęba albo wciskają mu na siłę do ciała "zdrowe robaczki"... Mimo to uważam, że pomysł na fabułę był bardzo ciekawy i ten cały klimat ośrodka jak najbardziej pozwalał się wczuć :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia, że po obejrzeniu go, miałam mieszane uczucia. Nie do końca rozumiałam, co właściwie twórcy próbowali przekazać i właśnie zakończenie mnie rozczarowało, bo początkowy klimat podobał mi się bardzo, właśnie ze względu na podobieństwo do "Wyspy tajemnic". Są to typy filmów, które uwielbiam, ale jednak ten akurat mnie troszkę rozczarował. Bywa i tak ;)
OdpowiedzUsuńFabula padla na kolanach pod ciezarem oczekiwan na koncu... Trudno. Noze nastepnym razem rezyser udzwignie.
Usuń