Przy
tej recenzji nie mogę jakoś skupić myśli. Przed oczami mam
wyjątkowy obrazek zachodzącego słońca, co tylko rozprasza mnie
jeszcze bardziej. Nie mniej jednak realizuję jedno z moich marzeń,
a jest nim pisanie na kocu pośrodku głuchej ciszy.
ON:
Tę ciszę od czasu do czasu umilał nam szelest drzew i śpiew
ptaków. Iście sielankowo…
Robię
to po raz pierwszy i zdecydowanie i like that! Dostaniecie
więc eksperymentalną recenzję stworzoną na łonie natury,
zainteresowani? Oczywiście towarzyszy mi On i wspomnienia
filmu „Agentka” (ang. Spy / 2015/
reż. Paul Feig). Od czego by
tu zacząć…
Susan
Cooper (Melisa McCarthy) jest agentką siedzącą całymi dniami za
biurkiem w obskurnej piwnicy CIA. Ze słuchawką w uchu i
umiejętnościami godnymi najlepszych informatyków kieruje zdalnie
poczynaniami agenta terenowego Bradleya Fine (Jude Law). Susan – z
typu tych raczej pulchniejszych kobiet jest po uszy w Finie
zakochana. Flirtuje więc z nim na potęgę, a on udaję że tego nie
widzi.
ON:
A mnie się wydaje, że Bradley to dostrzega, odwzajemniając flirt
na swój własny, dziwny sposób.
Platoniczną
miłością trzyma jednak Susan za biurkiem, choć nie najgorsza z
niej agentka… Podczas jednej z misji szpiegowskich Bradley zostaje
zastrzelony – na oczach Susan, przez Rayne Boyanow – podejrzaną
o handel głowicami nuklearnymi. Okazuje się przy tym, że tajni
agenci CIA są terrorystce znani z imienia i nazwiska, a morderstwa
na Finie się nie zakończą. Co robi zrozpaczona Cooper? Jako
agentka zabiurkowa
nikomu nieznana i uważana za ślamazarną, wyrusza w swoją pierwszą
misję terenową. W imię utraconej miłości i jakby nie patrzeć w
odwecie.
ON:
Macie
szansę dowiedzieć się do czego jest zdolna zakochana kobieta 😏
Wszyscy,
którzy widzieli chociaż jeden film z Melissą McCarthy doskonale
wiedzą, że jakkolwiek poważnie starałabym się opisać ten, to
i tak z jej udziałem nie będzie to nigdy dramat. Choć z zarysu
fabuły za taki może spokojnie uchodzić. W rzeczywistości jest to
niewątpliwie komedia i to jak na McCarthy wyjątkowo udana. Do
tego wszystkiego z udziałem innych znanych twarzy takich jak Jude
Law i Jason Statham (znany chociażby z opisywanych już przez nas Szybkich i Wściekłych 8)
ON:
Statham zagrał po prostu genialną pod kątem komedii rolę –
agenta Ricka Forda.
Zapłaciłbym duże
pieniądze, żeby zobaczyć film, w
którym właśnie Ford jest
głównym
bohaterem! Bezsprzecznie najlepsza postać całej produkcji!
Historia
nie powala na kolana, ale jest na co popatrzeć. Efekty specjalne,
sceny walki, a także sprytne zwroty akcji – szczególnie ten jeden
dość istotny dla samej Cooper. Trochę w tym wszystkim patosu –
skromna, dojrzała kobieta wyrywa się z okowów i wkracza z pełnym
impetem w męski świat, ratuję przy tym kolegów, a
nawet wrogów. No wiecie –
amerykańskie kino akcji.
ON:
Czyli coś, co w gruncie rzeczy lubi prawie każdy.
Warto
zwrócić uwagę, że jak na komedię gdzieś to się wszystko trzyma
w całości i choć niektóre sceny są przesadzone i mało zabawne
(nie mogło zabraknąć wymiotów…) to jednak postaci są fajne
nakreślone i człowiek zwyczajnie BAWI się tym, co ogląda. Żeby
nie było, że to film idealny wart samych ochów i achów – jest
przewidywalny. Wiadomo od samego początku i niczego tu nikomu nie
zaspoileruję, że Susan jest skazana na zwycięstwo. Co by to była
za komedia gdyby na końcu się okazało, że jednak z kretesem swą
walkę przegrywa? Zarykuję, że to już nie ten gatunek. Film na zakończenie ciężkiego
tygodnia, do pośmiania, odreagowania i resetu myśli.
ON: Do pośmiania się
momentów było mnóstwo! Wybawiłem się przednio.
Akcja
goni akcję, pościgi, strzelania i intrygi. Czego oczekiwać więcej
od średniaka? Polecam, ale jedynie z dystansem bo wielkim kinem
nigdy ten film nie będzie. Dla miłośników gatunku,
na Chili.tv w wersji rozszerzonej. Enjoy!
średnia ocen 7,1
czyli... dobre kino!
obejrzeliśmy dzięki Chili.tv
Uwielbiam wasze recenzje ;) z tym filmem mam spory kłopot : z jednej strony uwielbiam Stathama a z drugiej nie znoszę komedii. Zupełnie odwrotnie niż moja druga połówka. Może kiedyś obejrzymy- tak na drodze kompromisu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie przepadam za komediami, chociaż raz na jakiś czas obejrzę :) Ten film jeśli wpadnie mi w ręce to mogłabym zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam aktorów! Na pewno obejrzę!!!
OdpowiedzUsuńW sensie tych aktorów: Stathmana, Melissę i Law :D
UsuńOhhh to była wspaniały film i jeszcze ze świetną obsadą. Zaśmiewałam się do łez wraz z Małżonkiem. Pomimo przewidywalności i wszelkich innych mankamentów, wciąż wspominam go z uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńTen film może mi się spodobać, więc z chęcią go obejrzę, szczególnie, że Wy go polecacie :).
OdpowiedzUsuńJuż wiem co dziś oglądam:))
OdpowiedzUsuńbuziaki:*
WWW.KARYN.PL
Czuję się rozdarta. Z jednej strony tragiczny plakat, wystarczy na niego spojrzeć, by wiedzieć, z jaką pdoukcją ma się do czynienia. Ależ drugiej strony... Mój ulubiony Jude Law. Ech... Może zerknę, wydaje się, że to film w sam raz na nudny wieczór, kiedy człowiek chce się po prostu trochę odmóżdżyć.
OdpowiedzUsuńPanowie Jason Statham i Jude Law przekonują mnie do tego filmu :) Bardzo chętnie obejrzę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń