Trudno
wręcz uwierzyć, że pierwsza część "Strażników Galaktyki"
miała premierę, aż trzy lata temu! Po zapoznaniu się ze Star
Lordem i jego kompanami nie mogłem doczekać się kontynuacji ich
międzyplanetarnych przygód.
Ona:
Ja mniej. Uniwersum Marvela jest dość bogate w filmy lepszego
zarówno scenariusza jak i realizacji aniżeli "Strażnicy
Galaktyki".
Byłem
zachwycony klimatem, dialogami, kolorami, humorem i wszystkim, co
składało się na film. Oczekiwania wobec najnowszej odsłony filmu
"Strażnicy Galaktyki vol. 2"
(ang. Guardians of the Galaxy Vol. 2 / reż. James Gunn)
miałem więc ogromne! Po niespełna dobie od obejrzenia
przed premiery nadal nie potrafię w stu procentach oddać tego co
czuję po seansie..
Film
nie mógłby zacząć się inaczej niż od totalnej młócki między
tytułowymi Strażnikami, a paskudnym potworem przemierzającym
galaktyki i niszczącym wszystko, co nawinie się pod jego zębaty
pysk.
Ona:
Całość pokazana niejako w tle, gdyż głównym i jedynym bohaterem
wstępu jest niewątpliwie Groot. Tańczący Groot – badylek,
maleństwo. Ps! Nie wiem czemu miało służyć włączenie ścieżki
dźwiękowej z Guardians of The Galaxy vol 2, Mój Drogi w momencie,
gdy piszę swoje dygresje, ale przyznam – nastraja pozytywniej :)
Ogólnie
rzecz biorąc tym zajmują się na co dzień i z tego się utrzymują
nasi bohaterowie – pilnują na swój własny, szalony sposób
porządku w galaktyce. I tak sobie powoli żyjąc od zlecenia do
zlecenia, w przysłowiowym międzyczasie popadają w niełaskę
potężnej rasy, której przewodzi pamiętliwa i zdeterminowana
Ayesha. Ponadto stare sprawy z Peterem Quillem (Star Lord) pragnie
załatwić herszt międzygalaktycznej bandy Yondu Udonta, a jakby
wrażeń im było mało poznają czarującego, dostojnego mężczyznę
Ego (Kurt Russell), którego pojawienie się na zawsze odmieni życie
wielu bohaterów.
Ona:
Co w dość obcesowy sposób zostało zaspoilerowane w zwiastunach.
Przytłoczeni
zewnętrznymi problemami nasi sympatyczni "Guardiansi" muszą
radzić sobie nie tylko z galaktycznymi zagrożeniami, ale także z
trudną sztuką bycia przyjaciółmi.
Ona:
Stając się Rodziną przez duże eRRRR.
Ocena
samego filmu jest dla mnie dużym problemem. Czy bawiłem się na nim
przednio? Zdecydowanie tak! Czy był zachowany klimat kapitalnej
pierwszej części? Bez dwóch zdań było go pełno! Czy historia
była miałka, nudna? A skąd! Działo się na prawdę dużo! Więc do
jasnej anielki nie mam pojęcia, o co mi chodzi, gdyż czuję spory
niedosyt!
Ona:
Film nie zapowiadał się na hit. Wiadomo, każda kolejna część
czegoś, co było strzałem w dziesiątkę ma tylko dwie opcje –
albo będzie równie dobra, albo... no cóż, wręcz przeciwnie –
wszystko pogrąży. Jednak poszliśmy, choć Ty chyba jeszcze
bardziej w obawie niż ja. Pierwsze pół godziny – what the.... !!
:) utwierdzały w przekonaniu. Film się rozkręcił, nabrał
odpowiedniego tempa i poziomu, ale jeżeli miałabym go określić
jednym słowem byłby to pastisz. Przerysowany i groteskowy.
Rozpoczynając od niewybrednych żartów o... kupach, a kończąc na
gościnnym udziale gwiazdy Bay Watch. Kilka śmiesznych gagów,
kilka dobrze zrealizowanych scen i kapitalny podkład muzyczny. Dla
ścieżki dźwiękowej mogłabym go obejrzeć raz jeszcze, choć może
tym razem z pół przymkniętymi oczami...
"Strażnicy
Galaktyki vol. 2" miał w sobie wszystko to, co ujęło mnie w
pierwszej odsłonie. Niespotykany do tej pory humor i dobór głównych
bohaterów rozkładał na łopatki. Akcji było pełno, wszystko
łączyło się w interesującą całość. Wymyślony świat i
efekty robiły wrażenie i wręcz zachęcały do oglądania.
Ona:
Momentami efekty specjalne wyciągnięte żywcem z gry komputerowej i
to nie jest wcale komplement – efekt gry odbierał całości
realizmu.
Dodajmy
do tego świetne nawiązania do kultowych motywów z szeroko pojętej
popkultury, przez które twórcy puszczali oko do nas – widzów.
Ona:
Stallone? Serio?! Pfff.. i to na całą salę kinową.
Oraz
jako wisienka na torcie podkład muzyczny! Kolejny raz był
bezbłędny! Dziś rano, dzień po seansie Strażników, pierwszą
rzeczą jaką zrobiłem przygotowując się do pracy było puszczenie
składanki, która towarzyszyła Star Lordowi,
Gomorrze, Draxowi,
Rochektowi oraz malutkiemu Grootowi!
Wydaje
mi się, że brakowało mi po prostu jednego wielkiego "ŁAŁ".
Jedynka była czymś nowym, zafascynowała mnie całkowicie,
wycisnęła z historii o superbohaterach coś czego nie dostałem
nigdy wcześniej. Teraz chyba spodziewałem się, że dostanę
majstersztyk, film w każdym calu idealny pod kątem tego konkretnego
gatunku. Niestety było daleko... Natomiast dostałem kawał świetnej
rozrywki w postaci bardzo dobrego filmu. Z czystym sumieniem mogę
polecić każdemu, kto potrafi podejść do filmów choć z odrobiną
dystansu.
Ona:
Inaczej film okaże się tandetny.
Gwarantuję
trafione dowcipy, brak nudy i poczucie miło spędzonego czasu.
Ona:
Nie śpieszcie się również zbytnio z opuszczaniem sali kinowej
przy pierwszych napisach... ani drugich... ani czwartych. Czasem
warto zostać do końca.
średnia ocen 7,3
czyli... dobre kino!
a na miły relaks przy kawie z drugą połówką bądź podkład pod ulubioną książkę zachwalany soundtrack 💙
Jutro miałam wybrać się na to do kina, ale jakoś wyszło, że nie chciało obejrzeć mi się pierwszej części więc wybieram się na coś innego :P W sumie to czuje, że obie części Strażników mnie zanudzą chociaż brat niejednokrotnie się śmiał przy oglądaniu jedynki.
Staram się nie oglądać zwiastunów, chodzę na filmy dopiero gdy pojawią się recenzje – właśnie takie jak ta :) Zawarliście tutaj wszystko co istotne :) Jestem ciekawa ścieżki dźwiękowej :) Więc odpalam soundtrack :)
Ja również bardzo czekałam na ten film. Pierwsza część mnie oczarowała, więc wobec vol 2 miałam już dość duże oczekiwania. Niestety, tak jak piszecie, czegoś zabrakło. Film generalnie fajnie się oglądało, ale 1) początek był przymulający, 2) scena końcowa przydługa, 3) a pomiędzy tym jakby niewiele więcej się działo. Początkowa scena tańca Groot'a bardzo mi się podobała. W tle rozpier...a a on sobie idzie lekkim,tanecznym krokiem i jakby na nic nie zwracał uwagi. Również Rocket i Drax za każdym razem gdy otwierali usta, budzili moją sympatię i ogólne zadowolenie;) Natomiast wątek główny, cóż... mocno przewidywalny, niestety, a ja lubię zaskakujące zwroty akcji;)
Jutro miałam wybrać się na to do kina, ale jakoś wyszło, że nie chciało obejrzeć mi się pierwszej części więc wybieram się na coś innego :P W sumie to czuje, że obie części Strażników mnie zanudzą chociaż brat niejednokrotnie się śmiał przy oglądaniu jedynki.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie ten film nie zachęca... Nie moje klimaty :) Czekam na kolejne recenzje :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pierwszą część! Drugiej jeszcze nie widziałam, ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. :)
OdpowiedzUsuńI znów nie mój klimat :D wiem, że zainteresowanie serią jest ogromne, ale co zrobić? Wybredna blondyna ze mnie :D
OdpowiedzUsuńStaram się nie oglądać zwiastunów, chodzę na filmy dopiero gdy pojawią się recenzje – właśnie takie jak ta :) Zawarliście tutaj wszystko co istotne :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa ścieżki dźwiękowej :) Więc odpalam soundtrack :)
Stare kawałki, aż się sama nóżka rusza... :)
UsuńJa również bardzo czekałam na ten film. Pierwsza część mnie oczarowała, więc wobec vol 2 miałam już dość duże oczekiwania. Niestety, tak jak piszecie, czegoś zabrakło. Film generalnie fajnie się oglądało, ale 1) początek był przymulający, 2) scena końcowa przydługa, 3) a pomiędzy tym jakby niewiele więcej się działo. Początkowa scena tańca Groot'a bardzo mi się podobała. W tle rozpier...a a on sobie idzie lekkim,tanecznym krokiem i jakby na nic nie zwracał uwagi. Również Rocket i Drax za każdym razem gdy otwierali usta, budzili moją sympatię i ogólne zadowolenie;) Natomiast wątek główny, cóż... mocno przewidywalny, niestety, a ja lubię zaskakujące zwroty akcji;)
OdpowiedzUsuń